środa, 11 maja 2011

skazani na...

aż się sama sobie dziwię, że tak mało czasu spędzam ostatnio przed komputerem. dziś wyjątkowo jest to prawie cały dzień... nie byłam w szkole i nie pójdę do niej przez tydzień. a tak nie dawno był tydzień wolny. kolejne antybiotyki. na szczęście nie te co są nie dobre. takie nuuudy. oglądnęłam film. podobał mi się. tym razem dramat a nie horror. mam zamiar przeczytać trans atlantyk. ponoć fajne. tyle ile ja przeczytałam to mi się nie spodobało. ale spróbuję (z polecenia Zawała) się wczuć. i może jakoś przebrnę. nie jest grube. to może jakoś dam radę.

po majówce może odwiedzi mnie Edyta. jej zdrowie też nie jest najlepsze. wyniki badań wyszły źle. zobaczymy co jej lekarz powie.

zastanawiam się jak będzie z ocenami. w tym roku chyba nie będą najlepsze. aż boję się myśleć o nich. o angielskim nawet nie wspominam. na szczęście w poniedziałek wraca pani Jawor. to może jakoś uda się troszkę coś poprawić. no ale to jak mam ten tydzień przerwy to muszę wziąć się za naukę. pierwsze to chcę przeczytać tą książkę. co dalej, to się dopiero okaże. nie mogę przecież być taka leniwa..

wczoraj na zastępstwie było coś czego nienawidzę. trzeba było wymienić dobre i złe strony i podać tego kosekwencje. moja kaartka pozostała pusta.

wszoraj były straszne męczarnie. tak tego nie lubię i zawsze się tak tego boję. wczoraj wyjątkowo długo ból mnie trzymał. czasem w takich sytuacjach podłoga okazuję się najlepszym przyjacielem. i można wylewać łzy, a ona je pochłania. i nie ma Ci tego za złe. chusteczki wyjątkowo szybko nasiąkają i są nic nie warte...

dzień za dniem mija. aż nie chce się wierzyć jak szybko wszystko przelatuje.

Można powiedzieć "kocham" w różnych językach świata , lecz znaczenie zawsze pozostaje takie samo a te kilka liter i tak nie zdoła wyrazić tego uczucia w pełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz