środa, 31 października 2012

W piwnicy u dziadka.

od jutra brak internetu. najprawdopodobniej.  nie wiem jak przetrwam jutrzejszy dzień. już mi się zbiera na płacz. i dziś również plątają mi się literki.. chciałabym cofnąć czas. naprawdę bym chciała. inaczej spędziłabym ten ostatni mój czas do wykorzystania z dziadziem. strasznie tego żałuję, że zwlekałam, że nie poszłam do dziadzia. nie przypuszczałam, że to będą ostatnie chwile. chciałabym, żeby dziadzio jeszcze podokuczał. kiedyś, jak byłyśmy młodsze to kupował nam gumy kulki. te święta będą zupełnie inne. kiedyś były na zasadach dziadzia. nie pamiętam tych świąt byśmy nie spędzili ich wspólnie. a teraz już nie będzie pośród nas. nie usiądzie. nie powspomina.. tak bardzo tęsknie za Tobą dziadziu. dziś lecą łzy. nikt ich nie widzi. cały czas myślę o Tobie. mimo wszystko tyle ciepła mi dałeś. bardzo Ci dziękuję za to. tak cicho odszedłeś. za cicho. wszystko stało się tak szybko... nie miało być łez a one wciąż kapią. mokre policzka. dziadziu. Ty nawet nie zobaczyłeś jak wygląda nasze nowe mieszkanie. świąt już nie spędzimy razem. jak tam Ci jest..?
w gardle i sercu nadal mi ściska..

przepraszam...

wtorek, 30 października 2012

This afternoon

"Don't wanna wristwatch or an alarm clock
To see what time it is
From the moment I wake up
I just love being with my friends
We barely get by but have the best times
And hope it never ends
We drink all day till we fall down
So we can do it all again"


przespałam pół dnia. i dalej jestem nie wyspana. literki mi się plątają, więc obawiam się, że nie jestem w stanie napisać dużo. dziś umierałam. nie lubię tego. całkiem smaczna jest wiśniówka. aczkolwiek była mocna. ooooh. teraz byle okazja by pić. i jakoś gra. pomijając fakt, że brakuje czasu. jutro skrócone lekcje. trzeba jakoś się ogarnąć. 

jem jak nie powiem kto.. aż wstyd. gdzie to żeby jeść o tej godzinie tosty.. pękam... 

dziś oszczędzam słowa i już kończę. 

zostawiamy wszystko tak jak jest. bo cóż więcej można.?

poniedziałek, 29 października 2012

Say You love me

kurczę zastanawiam się jak to wszystko z tym tutaj będzie. już wiem, że na pewno to czytasz. że czytałeś wszystko. nie wiem jak jest mi z tym, bo w głębi, gdy pisałam chciałam, żebyś czytał. ale jak sobie pomyślę teraz, że czytałeś te "głupoty" to już nic nie wiem.
nie wiem czy chcesz, żebym pisała nadal.

ogólnie to nie spytałam wszystkiego o co chciałam spytać. wyleciało mi z głowy. może jeszcze kiedyś.

nie mam już aparatu. jakoś tak dziwnie. na pewno inaczej.

dziękuję za najlepszą osiemnastkę. lepszej nie mogłam sobie wymarzyć.


w razie potrzeby zawsze jest opcja: komentarz. 



Jedno marzenie spełnione. Dziękuję...

środa, 24 października 2012

Angel

jestem kompletnym leniem. na niczym mi nie zależy. chciałabym się wyspać. w sobotę nasza osiemnastka. w poniedziałek do ortodonty. jak to będzie..?

nie ogarniam. i boję się soboty.. może wreszcie zaczęło by mi na czymś zależeć..? jestem zła na siebie. na nic innego nie potrafię się zmusić..

dzisiejsze rozmowy z Zawałem.. przyjemnie się z Nią rozmawia..

19 grudnia do 6 stycznia. razem z Amelką witamy cię Anglio.. 

jest mi ciężko. za ciężko. zero czasu dla siebie. nie umiem na jutro na matmę mam nadzieję, ze ogarnę na polskich..

nic więcej nie mam do powiedzenia. jem jak jakaś świnia.

Pokaż, że kochasz, albo już nigdy nie rób mi nadziei...

czwartek, 18 października 2012

Whisky

notka prawie żadna.
za dużo jem.. wgl. wszystkiego jest za dużo. a ja nie mogę się wyrobić..
brakuje mi słów.
organizowana po raz 2 nasza osiemnastka. jaka ona będzie.?

Teraz, może gdy już śpisz, chciałabym się teleportować do Ciebie i się przytulić, pocałować w usta i nad ranem teleportować się z powrotem do siebie...

środa, 17 października 2012

No tears

eeeem. masakra jakaś. nie lubię siebie. nie mogę znieść tego, że za nic nie mogę się wziąć. od listopada koniec z internetem. może w tedy się wezmę za coś. teraz jestem jeszcze chwilę i biorę się za rysunek. jeeejku jak ja tego nie lubię, że wchodzę tutaj na chwilę i spędzam pół dnia. a 2 pół spędzam na spaniu. brakuje mi czasu.. nie ogarniam..

eeeem. znowu będzie sobota. sobota masakra. i kolejna również. nie pamiętam spokojnej soboty.. takiej bym mogła sobie pospać. jest ciężko. nie wiem jak zdam maturę. zwłaszcza z angielskiego. to będzie chyba porażka życiowa.

nie czuję się na siłach, by cokolwiek, by cokolwiek zrobić. zrobić coś porządnie. bardzo nie lubię siebie.

dzisiejsza ankieta... wprowadziła w depresję. te głupie pytania czy jest się zadowolonym z siebie.

Tak... Nadal Cię kocham i jestem zazdrosna jak mało kto..

wtorek, 16 października 2012

Dni których nie znamy

eeeh. no to był 1 zgon Dyśki.. powiedziałabym wręcz, że z klasą. mi się osobiście podobało... może gdyby na 2 dzień tak brzuch nie bolał.. ja tam ostrzegałam, że będę zgonować.. śmiesznie było. tyle do wspominania. oj kiedyś z tego będziemy się śmiać. ja to wiem..

wzięło mnie na słuchanie staroci i oglądanie starych zdjęć. kurcze.. kiedyś było inaczej.. znalazłam zdjęcia dziadzia.. bardzo mi Go brakuje. ciągle wydaje mi się, że za niedługo pojadę Go odwiedzić w szpitalu, że jeszcze się z Nim pośmieję. kurczę, że to wszystko jest jakie jest.. mogło by się coś wreszcie ułożyć.. brakuje mi tej osoby do której bym mogła się przytulić i czuć się w jej objęciach zupełnie bezpieczna.. brakuje mi prawdziwego życia. bym mogla być i by to wystarczało...

nie umiem nic na angielski ani na polski.. może teraz zabiorę się za przeczytanie choć krótkiego streszczenia. jestem zła na siebie, że nic nie robię. pół dnia baaa. więcej niż pół dnia przespałam.. znów i znów te cholerne zatoki..

jest beznadziejnie, jestem beznadziejna, czy coś się zmieni..?


chciałabym sen. taki sen, który się spełni. a w tym śnie byś był Ty...

środa, 10 października 2012

Last night

Last night,
can’t remember.
What happened?
Where’d we go?
I woke up this morning.
Where’s my car?
Where’s my keys?
Where’s my clothes?
I feel my heads still spinning
but I’m doing alright
‘cuz I think I just had the best night of my life.
Last night, can’t remember.
What happened? Did it happen?
Last night



no i przyszły mi buty. są wysokie. trzeba będzie sie nauczyć w nich chodzić...

wszystko jakoś tak idzie. nie ma nic co by było jakimś przełomem. wszystko jest takie bla bla bla. nawet nie ma słów na to..

brakło słów i post kończę dużo później..
nic nie jest takie jak być powinno a ludziom przewraca się w głowach...

"Był sobie kiedyś Georg Thomas - pastor w małym mieście Nowej Anglii.
Pewnego niedzielno-wielkanocnego poranka przyniósł do kościoła
zardzewiałą, pogiętą, starą klatkę na ptaki i postawił ją na
kazalnicy.
Brwi wszystkich się podniosły ze zdziwienia a w odpowiedzi pastor
Thomas zaczął mówić:
" Szedłem wczoraj przez miasto i zobaczyłem małego chłopca idącego w
moim kierunku i wymachującego tą klatką na ptaki. Na dnie klatki
leżały trzy dzikie ptaszki, drżące z zimna i strachu.
Zatrzymałem się i zapytałem:
- Co tam masz, synu?
-Tylko kilka starych ptaków - odpowiedział chłopak.
- Co zamierzasz z nimi zrobić? - zapytałem.
- Wziąć je do domu i się pobawić nimi. - odpowiedział -
Podokuczam im trochę, później powyrywam pióra żeby je przestraszyć.
Będę się dobrze bawił.
- No ale prędzej czy później znudzą ci się te ptaki. Co wtedy zrobisz?
- No, mam koty. - powiedział mały chłopak - One lubią ptaki.
Zaniosę je im.
Pastor milczał przez chwilę.
- Ile chcesz za te ptaki, synu?
- Co?? Chyba pan nie chce tych ptaków. To tylko szare, stare polne ptaki.
Nawet nie śpiewają. Nawet nie są ładne!
- Ile? - ponownie zapytał pastor.
Chłopiec zmierzył pastora jak gdyby był szalony i odpowiedział: - 10 dolarów?
Pastor sięgnął do kieszeni i wyciągnął 10-cio dolarowy banknot.
Wręczył go chłopcu. W mgnieniu oka chłopak zniknął.
Pastor podniósł klatkę i delikatnie doniósł ją do końca alejki gdzie
było drzewo i trochę trawy.
Położywszy klatkę na ziemi, otworzył drzwiczki i delikatnie uderzając
o szczebelki zachęcał ptaki to wyjścia,
uwalniając je. To wyjaśniło dlaczego ta klatka znajdowała się na
kazalnicy. I wtedy pastor opowiedział tę historię.
Pewnego dnia Szatan i Jezus mięli rozmowę. Szatan właśnie wrócił z
Edenu i chwalił się: -
Tak, właśnie złapałem cały świat ludzi tam na dole. Zastawiłem na nich
pułapkę, zwabiłem ich. Wiedziałem, że nie będą mogli się oprzeć. Mam
ich wszystkich!
- Co zamierzasz z nimi zrobić? - zapytał Jezus.
- No, zamierzam się nimi pobawić! Nauczę ich jak się żenić, wychodzić
za mąż a potem rozwodzić,
jak nienawidzić i wykorzystywać siebie nawzajem, jak pić, palić i przeklinać.
Nauczę ich jak wynaleźć broń i bomby i zabijać siebie nawzajem.
Ale będzie zabawa! - odpowiedział Szatan

A co zrobisz kiedy skończysz? - zapytał Jezus.
- No, zabiję ich wszystkich - odpowiedział dumnie Szatan
- Ile za nich chcesz? - zapytał Jezus.
- Chyba nie chcesz tych ludzi. Oni nie są dobrzy. Po co,
Ty ich weźmiesz a oni Cię znienawidzą. Będą pluć na Ciebie,
przeklinać Cię aż w końcu Cię zabiją. Chyba nie chcesz tych ludzi! -
Ile? - zapytał ponownie Jezus.
Szatan spojrzał na Jezusa i zadrwił : -
Całą Twoją krew, łzy i Twoje życie.
Jezus odpowiedział: - WYKONANE!
I wtedy zapłacił cenę.

Pastor podniósł klatkę, otworzył drzwiczki i wyszedł zza kazalnicy."
 
za niedługo będzie przeprowadzka. już prawie wszystko jest załatwione. jakoś poszło. trzeba ogarnąć się i zrobić porządek ze sobą i swoim życiem...

trzeba się spić.. trzeba zapomnieć..