czwartek, 30 grudnia 2010

truskawkowy czupaczups.

jutro już sylwester. i jeszcze nie wiem dokładnie jak go spędzę.. to jest okropne. bo czas tak szybko leci. chciałabym żeby dla każdego następny rok był lepszy. każdemu tego chciałabym życzyć.

śnił mi się okropny koszmar. że kłóciłam się o coś z Anką a ona w złości zaczęła mnie dusić. dzisiejszej nocy jakoś nie mogłam się ułożyć i spokojnie zasnąć. ciągle się budziłam. i chodziłam po domu. to było bardzo męczące. i dlatego też spałam do 11.40. co dzień śpię coraz dłużej. na szczęście jutro muszę obudzić się wcześniej. ale obawiam się, że przez to dzień będzie się okropnie dłużył. chociaż? w sumie mam dużo jutro do zrobienia to może szybko zleci. mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę...

tak sobie nie raz myślę, że bym chciała przypadkowo Cię spotkać. jakoś tak, żeby wyszło, że idziemy w tym samym kierunku.. zastanawiam się jak by w tedy było. co byś zrobił.. co ja bym zrobiła. o czym byśmy rozmawiali. czy może milczeli.. tak wiem, mam wybujałą wyobraźnię. ale tak bardzo chciałabym z Tobą porozmawiać. chyba jeszcze nie teraz, bo nie jestem na to gotowa. ale kiedyś na pewno. w tym wypadku chcieć chyba nie znaczy móc. czasami można chcieć gwiazdki z nieba... można chcieć. przecież nikt nikomu tego nie zabroni. ale to jest przecież takie nie realne. czasami zła jestem na siebie że wciąż jeszcze żywię moje nadzieje. bo przecież jak byś chciał być ze mną... (23.23.).. dlaczego? dlaczego sama nie mogę sobie napisać życiorysu. dlaczego nie mogę sobie zagrać w moim filmie. w takim, żeby każdemu było dobrze. wciąż udaję. uśmiecham się. i już wmawiam sobie, że przecież jest dobrze. wiem. jest lepiej niż kiedy indziej. ale nie jest dobrze. nie. nie pod tym względem. nie pod Twoim. a tak bardzo bym chciała. chciałabym tak bardzo porozmawiać o tym z Tobą dlaczego jest tak a nie inaczej. może to przeze mnie. gdybyś mi tylko powiedział. może była bym w stanie się poprawić. zrobiłabym dla Ciebie tak wiele. i mimo tego że bym nie chciała tego usłyszeć. nie chciała chciała. wolałabym usłyszeć że tak kochasz mnie i chcesz ze mną być albo nie. nie kochałeś mnie. że tylko Ci się wydawało. jedyne co bym chciała żeby wreszcie okazało to się jasne i łatwe do zrozumienia. czy to aż takie trudne? albo żebyś chociaż mi powiedział żebym poczekała. że mnie kochasz żebyś wszystko mi wyjaśnił. teraz jedyne co mogę. to mówić "co by było gdyby..." planować i marzyć. i tęsknić za tym co było kiedyś i cieszyć się z tego. wolałabym to wszystko robić z Tobą. dzielić moje życie z kimś kto jest dla mnie tak cenny. i przytulić się. czuć się tak bezpiecznie. tak bezpiecznie jak kiedyś. ale przecież nie wszystko musi się kończyć happy end'em. nie wszystko. i czasem aż mnie mdli jak widzę te idiotyczne filmy, czytam książki. i wszystko w tym jest takie idealne. i tylko dobieram sobie do głowy, że ja bym też tak chciała. i nie mdli mnie dlatego, że oni się kochają bo przecież prawdziwa miłość się zdarza. mdli mnie od tego, że tak a nie inaczej rozwija się fabuła. i w tedy bucha z wewnątrz mnie ta zazdrość. i może kiedyś nadejdzie ten moment.. że i ja będę w takiej miłości.. jedyne co mnie boli to to, że nic nie wiem. a wbrew wszystkiemu przecież bym mogła. przecież bym mogła znowu iść do Jego drzwi z sercem które by skakało z kolejną sekundą w przepaść. ale czy byłby to skok na bandżi. wszystko zależało by od Niego. ale po raz kolejny boję się przeżyć ten strach. i mimo wszystko teraz spadam wciąż w tą przepaść i od czasu do czasu pojawia się ta cholerna lina. jak by jakaś wróżka bawiła się w kotka i myszkę. targając mnie za uczucia. nie ma liny gdy tracę nadzieję. pojawia się jak coś się dzieje. spojrzysz na mnie. czy coś powiesz. znika gdy myślę o mojej głupocie, że wciąż i wciąż karmię moje nadzieje. jak by kiedyś miałyby wyjść z kokona przeobrażając się w motyla. jak by kiedyś.. ale przecież nikt nie mówi, że mają przeżyć. bo niby dlaczego?

I właśnie Ty jesteś powodem mych myśli. Ty odpowiadasz za targanie tym co we mnie krąży. I nie o to chodzi, żeby zrzucić na Ciebie winę tylko dowiedzieć się tej trudnej dla mnie prawdy.

środa, 29 grudnia 2010

infekcja.

wreszcie skończyłam czytać tą książkę. nie przeczytałabym chyba jej gdyby nie okładka, choć nie mogę powiedzieć, że to najgorsza książka jaką czytałam, ani że najlepsza. teraz pozostaje mi brać się za następne książki. pożyczyłam zmierzch od siostry.. zobaczymy jaki będzie. myślę już dziś zacząć.

do południa byłam z Piotrkiem i Edytą w empiku. "no za 15 min tak by pasowało żebyś się zebrała". genialnie zostałam nastraszona. a tu miałam jeszcze tyle czasu. no ale cóż Piotrek jak dzwonił to ja jeszcze sobie siedziałam w piżamie. później przyszłam do domu ugotowałam pierogi ze śliwkami. (już mam dość wigilijnych potraw które trzeba zjeść. na szczęście już nic nie ma. i jutro będzie nooooormalny obiad.) oglądałam chwilkę telewizor i  poszłam spać. obudziłam się i poszłam do Edyty. za niedługo przyszła Kinga. i było dosyć drętwo. i jedno wiem. ja bym tak nie mogła na różowo się ubierać jak Ona. nie chcę nic złego powiedzieć ale przecież aż tak na różowo to nawet Amelka się nie ubiera. Kinga się po prostu zmieniła. ale chyba nie mi to komentować..

jednak dzisiaj nie zrobiłam reszty porządku ze zdjęciami. ale wkrótce to zrobię.

Edycie bardzo ładnie w ściętej grzywce. Bardzo mi się podoba. oglądając wczoraj zdjęcia po raz kolejny zatęskniłam za moimi krótkimi włosami. jeszcze troszkę urosną. jeszcze chwilkę poczekam i je zetnę. a przynajmniej mam taką nadzieję. tak mówię i mówię że zetnę na krótko ale kto wie jak w końcu będzie?

04.06.2009 w tedy napisałeś list do mnie. Właśnie Go przeczytałam. I wiesz co? uśmiecham się za każdym razem gdy go czytam... Pamiętam jak dziś jak szłam do domu z wielka ciekawością na Twoje słowa. Miałam odpisać... chciałabym to zrobić choćby teraz. chciałabym ale nawet nie jestem gotowa. tyle pytań mną szarpie za duszę. jedne mówią napisz, a co Ci właściwie szkodzi inne zaś: poczekaj a jeszcze inne że to w ogóle nie ma sensu. chciałabym Tobie sprawić tą przyjemność otwierania listu ode mnie, jeśli jest jeszcze aktualna.teraz ja jestem ciekawa co robisz.. czy jeszcze czasem o mnie myślisz. tak bardzo tęsknię za Tobą...

Chciałbym kiedyś usiąść przy kominku wtulając się w Ciebie.

wtorek, 28 grudnia 2010

łąka.

mogę być z siebie dumna. zrobiłam porządek ze zdjęciami. no już prawię jeszcze tylko dwa foldery z podfolderami. ale to już jutro bo dziś już siły nie mam. porządkowałam je przez 3h i 45 min. oczywiście z przerwami. ale ze 3h na pewno.. dobrze że przypomniałam sobie o okularach to oczy tak nie bolą. tyle się zdjęć naoglądałam przelotem... tyle wspomnień. i jeszcze nie koniec. ale to jutro to jutro.

"uczyłam się" a mianowicie nauczyłam się 3 słówek z angielskiego. to jest żałosne. ale zawsze coś mnie rozpraszało. i nie miałam jak. a naprawdę chciałam. choć mi się nie chciało. no cóż. jeszcze mam czas. może zdążę.

jest taka ładna zima, chcę się zatopić w lodowatym śniegu. tak jak jak byłam mała. poprawka młodsza. no bo mała jestem nadal. i nie przeszkadza mi to. wracając do śniegu. tak go lubię.. przecież to jest mała magia gdy on tak sobie sypie z nieba. i prószy. i jest nawet piękny jak jest zamieć. o tak w tedy wyjątkowo. a gdy tak leciuteńko wiruje. opada by znów poderwać się wysoko w górę. wydawać by się mogło, że nigdy nie opadnie na ziemię. nawet jak próbuje się śledzić śnieżynkę ona szybko znika nam z oczu. to wiatr czyni takie małe cudeńka. latarnie świecą i dzięki temu, że jest śnieg noc jest jaśniejsza. o tak.. jest naprawdę ładnie za oknem... gdzieniegdzie świecą światełka. lubię je tylko dlatego, że można się w nie zapatrzyć. i pojawiają się kolorowe kółka które znikają i pojawiają się. z małych robią się duże a z dużych małe. tak samo jest z brokatem...

"Tyś jest taka trudna do określenia."odwieczny mój dylemat.. oczy.. nie wiem jakiego są koloru. tak są moje. tyle na nie już patrzyłam ale barwy nie można się doszukać. raz zielone a raz szare. niebieskie z resztą też. no ale co ja poradzę.? są jakie są. tyle.

bo my myślimy o sobie minutę wcześniej i minutę po. i przez cały czas. oprócz tej jednej minuty.

K. przyszła dziś do E. a ze mną pisała. ja bym tak nie potrafiła. jak gdyby nigdy nic.

Zawał zbiera różne ziółka a niektóre hoduje. Mama nauczyła ja zielarstwa. zazdroszczę jej tego, że może sobie iść na łąkę i sobie pozbierać różne rzeczy. pamiętam gdy mieszkałam na starym mieszkaniu wiosną latem i jesienią chodziłam zbierać kwiatki mamie. w tedy już zakochałam się w konwalijkach. One tak pięknie pachną.. niestety były one tylko wiosną. resztę czasu spędzałam na zbieraniu kurzych stopek, kaczeńców i różnych innych łąkowych kwiatów. robiłam takie małe bukieciki. zrywałam papierówki a z kwiatów koniczyn robiłam z panią Janką(?) wianuszki. które i tak gdzieś ginęły. karmiłam tej pani kozy zrywając trawę. w tedy nie musiałam się niczym martwić. w tedy było tak fajnie. ta soczysta zieleń i ciepluteńkie słońce. i zawsze poobdzierane kolana. co ja bym dzisiaj dała żeby móc sobie tak pójść na łąkę i posiedzieć.. żeby ona była tak blisko...

gdy teraz przeczytałam to ^ to wyobraziłam sobie dziewczynkę z jakiegoś filmu. jak by to było jakieś tak wielce odległe. a to było tylko albo aż 10 lat temu może troszkę więcej. lub mniej. nie pamiętam.

już myślałam że nie będzie skutków tak długiego siedzenia przed komputerem ale kręgosłup mnie zaczyna boleć..
 
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.! 
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.!
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.!

Czasami tak rozmyślam jak by to było gdybyś był obok mnie, jaką przyszłość wróży nam życie.

światło.

jestem zła na siebie, bo przespałam większość dnia. nie spałam jedynie tyle co była u mnie Edyta i co chwilkę poczytałam. wreszcie. wczoraj czytałam do 2.42. dlaczego w tedy tak dobrze mi się czytało a przez dzień spałam? pewnie dziś też sobie dłużej poczytam.

wolałabym robić coś innego.. np. się przejść z kimś na spacer. na ten wyjątkowy spacer. ale jak tak sobie pomyślę to przecież jest tak zimno. więc to chyba nie byłby najlepszy pomysł.

Zima jest taka piękna. Gdy śnieg sypie z nieba i mieni się jak brokat. Pod nogami coś zgrzyta a na nosie czuć mróz. Drzewa oblepione śniegiem. To jest niesamowite. Niesamowita pora roku. Ale jak to wszystko topnieje to już nie jest tak fajnie albo jak przez dzień się nadtopi a w nocy zamarza tworząc wszędzie lód. Tak, w tedy nie jest fajnie.

dzisiaj zatęskniłyśmy z Edytą za gimnazjum. tutaj w LO to praktycznie nic się nie dzieje z porównanie co się działo w gim. tam było tak fajnie. każdy był już przyzwyczajony do siebie. w sumie na liceum nie mogę narzekać, bo myślałam że będzie o wiele gorzej. Ludzie są jak na razie w porządku. wiadomo jak w każdej klasie zdarzają się wyjątki. ale przecież można to ścierpieć.

Jak ja w tedy lubiłam czerwone światła, bo przecież nie mogliśmy się rozstać. Musiałam czekać aż zapali się zielone. Czasami musiałam czekać na nie bardzo długo udając, że go nie widzę. Nie widziałam Go bo tonęłam w Twoich objęciach...

poniedziałek, 27 grudnia 2010

ojeeeej.

tak sobie czytałam mojego starego bloga. właśnie teraz skończyłam. to ten stary blog [klik]. jeeeej. ale fajnie się to czyta.. w ogóle nie pamiętałam, że takie coś pisałam. pomyślałam sobie że wejdę. tak z głupa. a tu takie miłe zaskoczenie. fajnie i śmiesznie się to czyta. pamiętam jaka w tedy byłam szczęśliwa. w sumie teraz nie jest najgorzej, ale w tedy On był obok. jak to czytam to czuję w powietrzu to szczęście. uśmiecham się do siebie. tyle wspomnień przywiał ten blog. tyle ile śniegu przywiewa z chmur każdej zimy. no i teraz zauważam z jakimi błędami pisałam i się podśmiechuję. ale to jest fajne.  chciałabym cofnąć czas. być tam w tedy. noooo ale się nie da. mam nadzieję, że teraz pozostaje mi czekać i że będzie tylko lepiej. 

-gąsienica to ma przesrane...
-co.. jak ją ktoś kamieniem przygniecie?
-nie! jak z kokona musi wychodzić.

ojeeeeej. dzisiaj byłam u Edyty i jak zwykle zeszłyśmy na tematy naszych marzeń. ooo tak. to są takie fajne marzenia. prawda? może się doczekamy ich spełnienia. kto wie? jak ja lubię u Niej przesiadywać. a właściwie to leżeć. lubię jej pokój. kocham ją. no i co ja na to poradzę? nic. będę kochać dalej. 

i się wyspałam. o tak.. 
przebudziłam się, popatrzyłam na telefon czy czegoś nie ma (czyt sms od E.) zobaczyłam jedynie że jest 9.32, pomyślałam że im właśnie rozpoczęła się msza. uśmiechnęłam się, i poszłam dalej spać z myślą, że oni już tam siedzą. w końcu poszłam na 12.15. poszłam z rodzicami co teraz jest to rzadkością. mama powiedziała że by chciała żebyśmy sobie znalazły takiego "porządnego" chłopaka. ja myślę, że jest już taki porządny kandydat.


"Ten którego kochamy - jest tu
Ten ktorego kochamy - jest w nas
Boże Ty jesteś z nami - na zawsze
Boże Ty jesteś z nami - na wieki"

tak mi sie teraz przypomniało. co do tego kandydata... kuuuurczę ja Go kocham. tak dziś rozmyślałam.. właściwie jak kładłam się spać wczoraj. to że jak by to było jak bym kładła się spać a gdzieś obok w pokoju nasze dzieci. a On już moim mężem z którym kładę się spać.. to naprawdę musi być piękne mimo swojej zwyczajności. chciałabym żeby On stał się Ojcem moich dzieci..

z mojego tamtego bloga jakoś tak "zafascynowała" a raczej na nowo spodobała moja wytwórnia myśli przelana na papier a mianowicie "wieczna tęcza na deszczowym słońcu unosiła sie mgłą jak motyl frunący po głębi oceanu..". jak czytałam tego bloga to sobie myślałam, że niektórych rzeczy w ogóle bym tak nie napisała. przez to wydaje mi się to śmieszne... o tamtym blogu chyba nikt nie wiedział. z resztą nie pamiętam.. w każdym bądź razie został on zapomniany. a właściwie nie on.. (bo jak tworzyłam tego to gdzieś w podświadomości pamiętałam o tamtym tylko mi się On nie podobał. teraz wiem, że go nic nie będę ruszać, odnajdywać hasła itp. bo to pamiątka i to jaka wielka.) tylko jego słowa. uśmiechnęłam się jak określiłam Golębiową- pluja. tak jakoś inaczej.

dzisiaj coś chyba się rozpisałam. no ale raz mam większą wenę a raz mniejszą..

jeszcze sobie pójdę poczytać. ale teraz poczytam na pewno. jakoś nie mogę zmordować tej książki. znaczy się nie jest zła tylko jakoś czasu mi brak choć Go nadmiar. to wszystko przez ciebie wstrętny komputerze. 

kocham... o tak.. ale nie można tego mówić zbyt głośno i zbyt często żeby słowa nie utraciły swej mocy.

"Dziś sobie przypominam o tym jak skakaliśmy po kałużach w deszczu będąc mokrym od stup do głów. Jak małe dzieci tylko bez kaloszy a nawet jeszcze bardziej szczęśliwsi."

niedziela, 26 grudnia 2010

po.

już imieniny mamy się skończyły. Takie śmieszne śpiewające. Nie mam siły teraz tylko do spania... Albo jeszcze poczytam, bo miałam wcześniej poczytać ale nie zdążyłam bo goście się pośpieszyli i szybko przyszli.. ale to nic. Może teraz uda mi się jeszcze coś poczytać. A jak nie to zasnę. Trudno. Jutro wcześnie nie wstaję. Chyba bym nie dała rady, bo to wszystko jest zbyt męczące.

Wczoraj zasnąć nie mogłam. i tak sobie rozmyślałam jak to było jak byłeś kolo mnie. Długo, długo zasnąć nie mogłam. Takie miłe wspomnienia. To jak bym mogła spać? Wiem jedno. Nie żałuje tych chwil w ogóle. I myślę to powtarzać dopóki będę mogła. Tak bardzo bym chciała być tam jeszcze raz. Chciałabym Ci powiedzieć wszystko to co leży mi tam gdzieś głęboko na sercu. Albo chciałabym Ci dać takie okulary przez które zobaczyłbyś wszystkie moje uczucia, bo ja w opisywaniu słowami nie jestem dobra. Zawszę coś muszę powiedzieć nie tak. Tak by było łatwiej. Niestety nie wyczaruję takich okularów ale tak bardzo Cię kocham....

Śniegu syp coraz więcej. Zima jest taka ładna jak jest taka biała.

Gdy wszystko było rzeczywistym snem. Kiedy można było usiąść nad rzeką. W tedy nie potrzebowałam nic więcej, bo po prostu byleś obok.

sobota, 25 grudnia 2010

już.

hmmmm. nie zdążyłam wczoraj. myślałam, że wcześniej wrócę do domu z Wigilii i zdążę zamieścić jeszcze notkę. Wigilia była udana. Pojadłam sobie. Ale dosyć szybko strawiłam. Na szczęście.

Na Wigilię śnieg stopniał a teraz znowu sypie. Lubię jak jest dużo śniegu.

Później była pasterka a po pasterce życzenia. Usłyszałam tyle wspaniałych życzeń. Tak miło mi się zrobiło. Czasem miło jest tak posłuchać dobrych rzeczy. Ale też chciałabym usłyszeć te złe żeby móc się poprawić. Naprawdę nie myślałam, że będą składane jakiekolwiek życzenia. Przy każdym ciarki mnie przechodziły.

Naprawdę dziwne jest to, że te święta idą bez nerwów. Na spokojnie. Dziwne, że teraz mogę sobie siedzieć przy komputerze. Ale muszę przyznać, że z tego domu (oprócz Melka) najwięcej się obijam. Nikt za bardzo mnie nie goni do tego, żebym zrobiła to czy tamto. Pod tym względem jestem bardzo zadowolona. Dzisiaj poprzychodzą goście na mamy imieniny. (oho. właśnie idą pierwsi kolędnicy) Będzie mniej niż zwykle. Może to i dobrze. 

Za chwilkę idę sobie poczytać książkę. 

"I nic nie powiem jej, broń Boże
Nie powiem nic umyślnie
Bo póki milczę to ją mnożę
Gdy wyznam wszystko pryśnie
Więc nie wyśpiewam mej miłości
Niech nie wie co się dzieje
I nieświadoma swej piękności
Niech w myślach mych pięknieje"

Chciałabym znowu iść koło Ciebie, śmiać się i mówić szeptem że Cię kocham.

czwartek, 23 grudnia 2010

Moje.

myślałam, że będzie gorzej ze sprzątaniem. Cały czas się obijałam. Ale placki mamie wyszły bardzo dobre. Do spowiedzi też byłam.. trzeba było chodzić dwa razy. ale to nic..

dzisiaj coś głupoty gadam to może lepiej żebym nic tu nie zamieszczała... 

Tak jak kiedyś.. Jak  zgasło światło a miasto nagle zamarło.  W tedy nastała ciemna noc. W tedy świece powróciły do swego przeznaczenia...

Jutro wigilia... Ciekawe jak będzie wyglądać. Wiem, że będzie karp.. Wiem w co się ubiorę.. Bo kupiłam sobie nową sukienkę i nowy pasek... No ale co dalej? Chyba kompot ze śliwek będzie. Wigilia inna bo z drugą babcią.. Poczekamy zobaczymy...

idę spać...

Kiedyś bym chciała zasnąć u Twego boku i się niczym nie przejmować. Po prostu zasnąć i czuć się bezpiecznie.

zadziwia mnie to, że pisze tu codziennie.

środa, 22 grudnia 2010

Biały.

Dzisiaj była klasowa Wigilia. Niektóre życzenia były naprawdę bardzo miłe i nie spodziewałam się takich usłyszeć. Po prostu dały mi uśmiech. Ale Wigilia dość dziwna... Bo nie przy jednym stole. Ale była. I w zasadzie szybko się skończyła. Już wolne. 

Wolę nic nie planować i to wykonać, bo zawsze z moich planów wychodzą nici, które ciągną się kilometrami. Zrobię tyle ile na to będę miała ochotę lub się do tego zmuszę. Mam nadzieję, że zrobię wiele. Nie chcę zmarnować czasu tak jak robię to teraz, tzn dzisiaj.

Nadal nie czuję świąt. Sprzątanie, pieczenie placków (6), wyszukiwanie pomysłów na sałatki, spowiedź, kolędy, choinka... Zwykła szopka nic więcej. Święta jak nie święta. Szybko przyszły i szybko pójdą.

Już mi się mniej chciało spać niż wczoraj, chociaż w pewnych momentach mnie ścinało. Po prostu brak mi jakoś sił. Może jutro się wyśpię? nie, to był głupi pomysł. nie wyśpię się bo przecież jeszcze tyle do zrobienia.

Czasami ktoś potrzebuje oparcia w kimś. Naprawdę warto mieć przyjaciół którym się ufa. Można z Nimi gadać o bzdurach ale też można rozmawiać całkiem poważnie. Naprawdę żal mi jest tych którzy nie potrafią się odnaleźć w kontaktach międzyludzkich. Czasami sami sobie to utrudniają, a później mają pretensje do wszystkich. Z samotności staja się jeszcze bardziej upierdliwi i zrzędliwi.

Interesuje mnie psychologia dziecięca. Chyba tak to się nazywa. Często można przypisać zachowania dziecka do jego dorosłego życia. Jako dziecko uczymy się najwięcej i już w tedy zaczynamy określać nasze życie. Nasz charakter w dużej mierze zależy od dzieciństwa. Chciałabym sobie pojechać na jakieś wykłady o takiej tematyce. Takie wykłady co by były równie ciekawe jak te biochemiczne. tak bardzo bym chciała pojechać jeszcze na jakieś ciekawe wykłady. w tedy było tak fajnie...

To było naprawdę wspaniałe gdy musiałam w nocy zejść w skarpetkach po klatce schodowej by móc Cię zobaczyć. By z Tobą być. By rwać bzy i patrzyć na zaspane miasto, które pochłania mgła.

wtorek, 21 grudnia 2010

o tak...

nie mam siły. Cały czas chciałabym spać. Co sobie usnę budzę się i nie wiem o co chodzi...

Jeszcze tylko jutro i już wolne. Będą święta. zastanawia mnie jak będą wyglądać.

Tyle miałam napisać. Miałam dużo pomysłów. Wciąż je mam ale siły brak. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieję. To tak jak by ktoś wyssał całą siłę i mówił idź spać.. To mnie ciągnie za wszystkie myśli... Czasami siebie nie poznaję..

Bycie z Tobą było nie zapomnianym uczuciem a teraz jest nadzieją na powrót, jest tęsknotą. Poczuć coś przyjemnego co zostało odebrane....

poniedziałek, 20 grudnia 2010

skrajność.

Wczorajsza rozmowa z Basią była naprawdę wyczerpująca. Przez to cały dzień dzisiejszy oczy mnie szczypały, ale już jest ok. Nie żałuję. Wręcz się cieszę, że mogłam sobie z Nią tak porozmawiać. To było niezwykłe. Jak tylko coś napisałam od razu zaczynałam płakać. Bardzo dużo myślę o tym o czym rozmawiałyśmy. Cieszę się, że między nimi jest ok. Bardzo bym chciała jechać do Anglii na wakacje z rodzicami. Chciałabym z Nimi dłużej pobyć. Tęsknię jak cholera..

Mamy kupować nowy dom czy tam mieszkanie. Najprawdopodobniej stanie się to do końca wakacji. Chciałabym i to bardzo mieć nowe mieszkanie, nowy pokój. Ale to nie będzie łatwe.. Przyzwyczaiłam się do tego jak jest. Do tego, że wszędzie mam w miarę blisko. Chciałabym mieszkać w tym miejscu jak teraz tylko w domu. Chciałabym sobie zrobić mój wymarzony pokój. Chciałabym móc zaprosić więcej ludzi i żeby się bez problemu pomieścili... Wydaje mi się, że to jeszcze tak daleko a tak naprawdę ten dzień może nadejść lada chwila... Jak na dzień dzisiejszy nie jestem na to w ogóle przygotowana. Choć to jest jedno z marzeń od dzieciństwa...

Wszędzie jakieś piosenki świąteczne, kolędy. Mnie to wręcz denerwuje.. To już nie są święta takie jak dawniej.. Czuję tak jak by ich nie było. Dziwne doznanie, które mam po raz pierwszy. Bardzo mnie to zaskoczyło. Czym właściwie są święta?

Umieram na Ciebie gdy Cię widzę. To jest silniejsze ode mnie. Chciałabym Ci powiedzieć, że Cię kocham. Żeby to było tak od serca. Żebyś wiedział jak mi na Tobie zależy. Że jesteś dla mnie tą najważniejszą osobą. Przecież i tak słowa tego nie określą. Chciałabym Ci jakoś pokazać tą moją miłość. Dlaczego miłość tak wszystko komplikuje. Chciałabym być z Tobą. I nie wiem co jest w Tobie takiego, ale po prostu jesteś moim marzeniem. Chociaż nie wiem jak bym się starała nie umiem, nie potrafiłabym dokładnie przekazać Ci moich uczuć. To jest po prostu za trudne.. Ja wciąż mam nadzieję, że będziemy ze sobą.

Tak jak kwiat bzu bądź mym zapachem, bądź natchnieniem po resztę dni.

niedziela, 19 grudnia 2010

za późno...

Nad horyzontem zachodziła Czerwona Kula. Wpatrując się w nią, siedzieli na łące. Pod nimi rozciągało się życie, pośpiech i gwar. Niebo było niczym tęcza, mieniły się krople ostatniego Deszczu, Cisza zamieniała ten widok w bajkę przeplatając słowa w Iskrę Bluszczu. Rozpalony ogień kwiatowych serc wydobywał się z każdym muśnięciem Wiatru.On teraz kochać chce i doskonale wie, że Ona też. To przecież Wiatr rozsiał nasienie. Szum sprawił magię. Rozpłynął się oblubieniec zamieniając się w Różaną Energię. Niczym kwiat słonecznika, teraz krok w krok będzie szedł w tany z Czerwonym Słońcem.. Otóż spełnienie jej najskrytszych marzeń dobiega kresu rodząc dorodne kwiaty Czarnej Nocy...

Po raz kolejny obiecując sobie coś i tak tego nie robię. Miałam się pouczyć. Po prostu mi się nie chce. Wolę się nudzić i robić nic niż wziąć się za coś co pasuje zrobić. Stanowczo za długo czasu pochłania mi komputer. Może jak by się zepsuł albo bym miała karę to bym więcej się uczyła..

Czasem mnie przerażają niektórzy ludzie. Chciałabym ich wyciągnąć z tego "gówna", ale przecież nie będę się wtrącać. Przecież oni w swojej "nieświadomości" są świadomi wszystkiego oprócz tego kim się stali. A kiedy już zwrócą na to uwagę, myślą sobie, że i tak nic się nie da zrobić. Szkoda, że z tego nie można się wyleczyć. Nie można się wyleczyć z głupoty. W sumie poniekąd i tak to by nie było rozwiązaniem. Problemy zawsze będą. Nie ma co porównywać kto ma gorsze. Każdy ma problemy na własną miarę.

Rozmawiam z Basią. I tak sobie wspominamy. Tak bardzo za Nimi wszystkimi tęsknię. Chciałabym taką wigilię jak dawniej.. Żebyśmy byli wszyscy razem.. Jak sobie pomyślę o tym wszystkim.. Łzy mi spływają.. Cieszę się, że były takie chwile. Że mogę sobie za Nimi zatęsknić.. Jest tyle rzeczy co siedzi mi w głowie.. I naprawdę kocham mamę.. Chciałabym usiąść sobie kiedyś i z Nią porozmawiać. Powiedzieć wszystko co leży mi na sercu. Ale właściwie co to jest? Tak się boję, że nie będę jej tego wszystkiego w stanie powiedzieć. Że nie będzie chciała mnie słuchać.. Że przerodzi się to w kłótnię.. a przecież ja Ją tak bardzo kocham.

Nie mam już sił.. Nie wiem jak rano wstanę.. Bo mam całe oczy spłakane.. i obawiam się że długo jeszcze nie zasnę..

Gdy szliśmy w nocy alejką, a Ty byłbyś wszedł w kałużę byłam wdzięczna, że mogłam Cię "uratować".

no jak ja mam jutro wstać? jak iść do szkoły? no jak?
myśli mnie zabijając wzmacniają..

sobota, 18 grudnia 2010

bo śnieg...

Spadł za późno, więc nie ma świąt.

Spać... Nie wiem czy komuś to przeszkadza, że się nie śpi do późna a rano to jest środek nocy. Bynajmniej ja nie chodzę i nie budzę innych. I nawet nie mam takiego zamiaru. Co ja poradzić mam jak nie mogę zasnąć?

ooo tak. spać. dziś nie będzie wywodów. nawet nie mam siły. męczące zakupy. i to że sobie pojadłam tak, że już nic więcej bym nie zmieściła. Jutro inaczej do kościoła tylko dlatego ze chcę się wyspać. Dziękuję kochanie. ;*

Bez sił stałam i płakałam. Chciałam krzyknąć, jeszcze porozmawiać, bele byś nie odchodził. 

''Są gdzieś łąki pełne snów,
jest uczucie,
które nigdy Cię
nie zrani już."

Kocham Cię...

bez sił opadam i idę spać. ale czy zasnę?

piątek, 17 grudnia 2010

Laguna..

no i co? no i nic..

Ona już urodziła..
Tak pięknie wyglądają kobiety w ciąży, a później ma się to szczęście. jest się matką.. mimo nieprzespanych przyszłych nocy.. mimo wielkiego zmęczenia i jeszcze większej odpowiedzialności.. czy dziecko może w życiu coś zmienić?.. tak bardzo podobają mi się panie w ciąży... tak bardzo podoba mi się ich szczęście... sama też bym tak chciała.. (nie teraz, jeszcze nie ale...).

po raz kolejny powiedziałam sobie, że jak przyjdę to wezmę sie za sprzątanie... niestety.. na komputerze zbyt wiele ( czyli nic) się dzieje...

zastanawia mnie to że jak komuś się okazuje w delikatny sposób, że się Go nie lubi (może nie odrazu nie lubi, jak ktoś kogoś denerwuje..) to to nie pomaga.. trzeba użyć czasem drastycznych słów aby "zadziałało". po prostu to mnie przeraża... bo ja nie chcę sie pchać tam gdzie mnie nie chcą... przecież to widać..! widać emocje... a jeszcze głupie gadanie.. powtarzanie... opowiadanie tak "fascynujących" rzeczy... i powtarzanie w kółko.. przecież to wszystko pogłębia nienawiść do takiej osoby... mam nadzięję, że nikt tak o mnie nie myśli... naprawdę bym nie chciała.. ale wydaje mi się, że umiem odczytywać czyjeś emocje.. i to przecież nie jest takie trudne...
(K,O,K)

dlaczego Gdy Ty tak pięknie wyglądasz, gdy się uśmiechasz, gdy wyłapię Twój wzrok, ja nie mogę się do Ciebie przytulić..? tak mi tego brakuje... tak bardzo bym chciała.. tak bardzo tęsknię... z każdym drobnym gestem moja nadzieja się zapala jak zapałka... spala się doszczętnie.. ale przecież jest tyle jeszcze pudełek... może gdy się skończą kupię sobię wieczną świeczkę...? w tedy może już nigdy nie zgaśnie.. ale to Ty musisz ją rozpalić.. to nie będzie zapałka o imieniu "może kiedyś..." to będzie świeca "już na zawsze". bzy tak pięknie pachną a noce są cudowne, sms-y urocze. bycie przy Tobie nie zastąpione, Twój dotyk tak delikatny a milczenie naturalne. przy Tobie... przy Tobie kolejne zachody słońca. przy Tobie cały świat, tak cały świat, trzymam w dłoniach. przy Tobie wydaje się mały..

nie było by mnie bez Niej... naprawdę dajesz mi naprawdę wiele.. i sama sie dziwię, że dajesz mi to wciąż... mogę Ci się wypłakać, mogę żartować a nawet mogę się obrazić.. bo wiem, że i tak będziesz... bez Ciebie to wszystko było by jeszcze trudniejsze niż jest.. nie chciałabym w życiu żeby coś sie stało między nami... chciałabym żebyś miała to największe szczęście. bo wiem że na nie zasługujesz.. nie chcę słodzić.. ale chciałabym Ci powiedzieć to co mi w głowie siedzi.. pod wpływem emocji mówię źle.. przepraszam... nie to mam na myśli.. ja chcę tylko Twojego szczęścia i zdrowia.. chciałabym Ci jakoś się odwdzięczyć.. ale naprawdę nie potrafię... chcę żebyś była przy mnie.. z Toba wiążę naprawdę bardzo dużo ważnych dla mnie chwil.. i nie mówię tu tylko o spacerach.. kurczę.. wydaje mi się jak byś była przy mnie od zawsze.. już na zawsze.. jakoś nie wyobrażam sobie żebym miała Cię nie widzieć długo i spotkać sie tylko na chwilę... znaczysz dla mnie tak wiele... 
dziękuję Ci za wszystko co do tej pory było.. dziękuję za to co jest a także za to co będzie..

... i mimo wszystko Go kocham, i jestem gotowa z Nim być do końca życia... z Nim mogłabym się nawet zestarzeć...

I'm thinking of You.. Always...

czwartek, 16 grudnia 2010

"A kiedy tęsknie..."

tak... tęsknię..


powracają wspomienia.. rozdrapywanie ran... tak głębokich... płacz.. to jest jedyne co mogę zrobić w bezsilności... łzy spływają... i naprawdę one nie pytają się mnie o zdanie, o pozwolenie... nie one atakują... osłabiają mnie... jak by miały w jakiś sposób pomóc..


tyle się dzieję, że człowiek nie zauważa, że czas tak szybko pędzi. a gdy tylko zwróci uwagę na to, zaczyna zwyczajnie tęsknić...  we wspomnieniach pozostają najsmutniejsze chwile, lecz człowiek nie zapomina tez o tych wspaniałych.. i nie ma co ich rzucać na szalę.. a przynajmniej nie powinniśmy.. przecież one sobie nie mogą się równać.. no bo jak? przecież każdy wie, że te szczęśliwe są tymi których by za żadne skarby świata nie zamienił. a znowu te złe... (to nie właściwe określenie... ale.. ) poniekąd czegoś nas nauczyły... bo skoro o nich nie zapominamy to coś wnoszą do nas.. chcą coś nam powiedzieć..


biały śnieg o nieprzyziemnych sprawach, pruszył tak mocno, że aż stopniał...


W tedy, kiedy stałam na dachu... a podemną było śpiące miasto... W tedy On był tak blisko mnie... Cieszę się, że mogłam poczuć, że Go mam...


"A czas
płynie jakby nigdy nic
nieskończony kręci film
o takich jak my...
Moje serce
zmienia swój kształt
Już większe jest niż ja
Od nagłych wzruszeń pęka już
Pomóc nie mogę mu
A czas
płynie jakby nigdy nic
głośno liczy moje łzy
w jego ręce oddam się
poczekam kilka dni
a gdy wreszcie znów
stanę z Tobą twarzą w twarz
powiem Ci
jak było tu Ciebie brak
jak było Ciebie brak"

Anita Lipnicka- A kiedy tęsknię

środa, 15 grudnia 2010

takie moje własne ja..

czyli nic na ten temat...

bardzo dużo nauki, która mnie przeraża.. 
tak.. święta.. ale jakoś bez uczuć, bez emocji.. po prostu będą.. najgorsze co będzie to sprzątanie, którego tak bardzo nie lubię.. a już powoli trzeba zaczynać coś robić. no cóż. 
klasowa wigilia na plastikowych talerzykach się zbliża. a ja będę piekła placka. (21.21 kto?)

dziś myślałam o uczuciach po śmierci... nie chciałabym się zestarzeć i czekać na śmierć.. być takim bezużytecznym "robakiem". może to przez to, że nie chcę zgłupieć do tego stopnia jak niektóre mohery.. nie chciałabym być upierdliwa i zrzędzić i wciąż gdakać i gdakać... ale również nie widzi mi się umierać zbyt młodo.. śmierć jest czymś nie wiadomym, czymś poniekąd niespodziewanym i dlatego jest taka straszna. i mnie przeraża... przecież po śmierci może być wspaniale... no ale... śmierć to śmierć... miałam takie momenty kiedy naprawdę nie chciało mi się żyć a raczej mi się wydawało, że mi się nie chce.. w tedy myślałam sobie, że nie chcę już tu być na tym świecie, że lepiej bym umarła.. ale to była myśl, która mogła się wywodzić z tego, że nie chciałam przebywać w towarzystwie. w tedy ma się uczucie, że wszystko przytłacza, chciało by się zamknąć w pudełku takim do którego nikt nie będzie zaglądał. takiego które leży sobie na strychu.. to są myśli w których rozważa się śmierć.. no ale przecież jest tak ogromny strach przed nią.. to tajemnica... która jest tak głęboko skryta, że nawet nie zauważalna.. śmierć to zatrzymanie akcji serca, mózg obumiera.. ale co dalej? ogromna tajemnica..


kurczę.. to jest tak, że bardzo bym chciała z Nim porozmawiać a się boję tego co usłyszę, tego co może być później.. może być całkiem dobrze, ale właściwie czemu nie miało by być źle? tego nie jestem pewna i być pewna nie mogę... już raz się sparzyłam.. nie chcę być w takiej sytuacji jeszcze raz... i tak bardzo się cieszę z tego jak jest.. z tego, że mogę powiedzieć mu głupie cześć.. że widzę Jego wzrok który nie raz wyłapuję.. lubię gdy On  spogląda na mnie a ja udaję, że nie widzę.. Kocham Go.. i nie chciałabym kochać kogoś innego.. jestem w stanie czekać na Niego do ostatniej minuty życia... wciąż mam nadzieję, że wszystko się poukłada. że będzie tak wspaniale jak było kiedyś.. w życiu nie zamieniłabym tych chwil na żadne inne. uczestniczyłam w tym wszystkim i przede wszystkim doznałam najpiękniejszych uczuć w moim życiu.. i można by pomyśleć, że to zauroczenie.. nie.. to nie jest zauroczenie.. moja miłość do Niego z dnia na dzień wzrasta..



Po prostu chce się do Niego przytulić. Tak zwyczajnie poczuć jego tak wielką bliskość... Tak jak wtedy... Tak jak kiedyś...