wtorek, 28 grudnia 2010

łąka.

mogę być z siebie dumna. zrobiłam porządek ze zdjęciami. no już prawię jeszcze tylko dwa foldery z podfolderami. ale to już jutro bo dziś już siły nie mam. porządkowałam je przez 3h i 45 min. oczywiście z przerwami. ale ze 3h na pewno.. dobrze że przypomniałam sobie o okularach to oczy tak nie bolą. tyle się zdjęć naoglądałam przelotem... tyle wspomnień. i jeszcze nie koniec. ale to jutro to jutro.

"uczyłam się" a mianowicie nauczyłam się 3 słówek z angielskiego. to jest żałosne. ale zawsze coś mnie rozpraszało. i nie miałam jak. a naprawdę chciałam. choć mi się nie chciało. no cóż. jeszcze mam czas. może zdążę.

jest taka ładna zima, chcę się zatopić w lodowatym śniegu. tak jak jak byłam mała. poprawka młodsza. no bo mała jestem nadal. i nie przeszkadza mi to. wracając do śniegu. tak go lubię.. przecież to jest mała magia gdy on tak sobie sypie z nieba. i prószy. i jest nawet piękny jak jest zamieć. o tak w tedy wyjątkowo. a gdy tak leciuteńko wiruje. opada by znów poderwać się wysoko w górę. wydawać by się mogło, że nigdy nie opadnie na ziemię. nawet jak próbuje się śledzić śnieżynkę ona szybko znika nam z oczu. to wiatr czyni takie małe cudeńka. latarnie świecą i dzięki temu, że jest śnieg noc jest jaśniejsza. o tak.. jest naprawdę ładnie za oknem... gdzieniegdzie świecą światełka. lubię je tylko dlatego, że można się w nie zapatrzyć. i pojawiają się kolorowe kółka które znikają i pojawiają się. z małych robią się duże a z dużych małe. tak samo jest z brokatem...

"Tyś jest taka trudna do określenia."odwieczny mój dylemat.. oczy.. nie wiem jakiego są koloru. tak są moje. tyle na nie już patrzyłam ale barwy nie można się doszukać. raz zielone a raz szare. niebieskie z resztą też. no ale co ja poradzę.? są jakie są. tyle.

bo my myślimy o sobie minutę wcześniej i minutę po. i przez cały czas. oprócz tej jednej minuty.

K. przyszła dziś do E. a ze mną pisała. ja bym tak nie potrafiła. jak gdyby nigdy nic.

Zawał zbiera różne ziółka a niektóre hoduje. Mama nauczyła ja zielarstwa. zazdroszczę jej tego, że może sobie iść na łąkę i sobie pozbierać różne rzeczy. pamiętam gdy mieszkałam na starym mieszkaniu wiosną latem i jesienią chodziłam zbierać kwiatki mamie. w tedy już zakochałam się w konwalijkach. One tak pięknie pachną.. niestety były one tylko wiosną. resztę czasu spędzałam na zbieraniu kurzych stopek, kaczeńców i różnych innych łąkowych kwiatów. robiłam takie małe bukieciki. zrywałam papierówki a z kwiatów koniczyn robiłam z panią Janką(?) wianuszki. które i tak gdzieś ginęły. karmiłam tej pani kozy zrywając trawę. w tedy nie musiałam się niczym martwić. w tedy było tak fajnie. ta soczysta zieleń i ciepluteńkie słońce. i zawsze poobdzierane kolana. co ja bym dzisiaj dała żeby móc sobie tak pójść na łąkę i posiedzieć.. żeby ona była tak blisko...

gdy teraz przeczytałam to ^ to wyobraziłam sobie dziewczynkę z jakiegoś filmu. jak by to było jakieś tak wielce odległe. a to było tylko albo aż 10 lat temu może troszkę więcej. lub mniej. nie pamiętam.

już myślałam że nie będzie skutków tak długiego siedzenia przed komputerem ale kręgosłup mnie zaczyna boleć..
 
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.! 
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.!
dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro.!

Czasami tak rozmyślam jak by to było gdybyś był obok mnie, jaką przyszłość wróży nam życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz