środa, 15 grudnia 2010

takie moje własne ja..

czyli nic na ten temat...

bardzo dużo nauki, która mnie przeraża.. 
tak.. święta.. ale jakoś bez uczuć, bez emocji.. po prostu będą.. najgorsze co będzie to sprzątanie, którego tak bardzo nie lubię.. a już powoli trzeba zaczynać coś robić. no cóż. 
klasowa wigilia na plastikowych talerzykach się zbliża. a ja będę piekła placka. (21.21 kto?)

dziś myślałam o uczuciach po śmierci... nie chciałabym się zestarzeć i czekać na śmierć.. być takim bezużytecznym "robakiem". może to przez to, że nie chcę zgłupieć do tego stopnia jak niektóre mohery.. nie chciałabym być upierdliwa i zrzędzić i wciąż gdakać i gdakać... ale również nie widzi mi się umierać zbyt młodo.. śmierć jest czymś nie wiadomym, czymś poniekąd niespodziewanym i dlatego jest taka straszna. i mnie przeraża... przecież po śmierci może być wspaniale... no ale... śmierć to śmierć... miałam takie momenty kiedy naprawdę nie chciało mi się żyć a raczej mi się wydawało, że mi się nie chce.. w tedy myślałam sobie, że nie chcę już tu być na tym świecie, że lepiej bym umarła.. ale to była myśl, która mogła się wywodzić z tego, że nie chciałam przebywać w towarzystwie. w tedy ma się uczucie, że wszystko przytłacza, chciało by się zamknąć w pudełku takim do którego nikt nie będzie zaglądał. takiego które leży sobie na strychu.. to są myśli w których rozważa się śmierć.. no ale przecież jest tak ogromny strach przed nią.. to tajemnica... która jest tak głęboko skryta, że nawet nie zauważalna.. śmierć to zatrzymanie akcji serca, mózg obumiera.. ale co dalej? ogromna tajemnica..


kurczę.. to jest tak, że bardzo bym chciała z Nim porozmawiać a się boję tego co usłyszę, tego co może być później.. może być całkiem dobrze, ale właściwie czemu nie miało by być źle? tego nie jestem pewna i być pewna nie mogę... już raz się sparzyłam.. nie chcę być w takiej sytuacji jeszcze raz... i tak bardzo się cieszę z tego jak jest.. z tego, że mogę powiedzieć mu głupie cześć.. że widzę Jego wzrok który nie raz wyłapuję.. lubię gdy On  spogląda na mnie a ja udaję, że nie widzę.. Kocham Go.. i nie chciałabym kochać kogoś innego.. jestem w stanie czekać na Niego do ostatniej minuty życia... wciąż mam nadzieję, że wszystko się poukłada. że będzie tak wspaniale jak było kiedyś.. w życiu nie zamieniłabym tych chwil na żadne inne. uczestniczyłam w tym wszystkim i przede wszystkim doznałam najpiękniejszych uczuć w moim życiu.. i można by pomyśleć, że to zauroczenie.. nie.. to nie jest zauroczenie.. moja miłość do Niego z dnia na dzień wzrasta..



Po prostu chce się do Niego przytulić. Tak zwyczajnie poczuć jego tak wielką bliskość... Tak jak wtedy... Tak jak kiedyś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz