sobota, 10 grudnia 2011

Impossible

padam z nóg.. ale jakoś tak dzisiaj właśnie zatęskniłam na tyle żeby coś napisać.. jeszcze nie wiem co.. ale tak dawno nie pisałam.. wykańczający dzień. w ogóle nic mi się w głowie nie mieści.. cały dzień zszedł.. i nie mam siły... myślałam że nogi do tyłka mi wejdą.. a i tak nic nie znalazłam. to jest normalnie szczyt szczytów.. ale i tak w sumie jest ok. rubinowa czerwień, zapiekanka ze wszystkimi przed 11 w nocy.. ale była smaczna. tak ze ten no..

chcę się nauczyć żonglować piłeczkami do tenisa.. ale no.. jak na razie ich nie posiadam i nie mam nawet na czym ćwiczyć.. ale kiedyś się nauczę.. po wywiadówce nie było nic.. myślałam że no, jakoś że nie pasuje ocena z historii i z polskiego ale na ten temat nie było ani jednego słowa. dzisiaj zrobiłam pierwszego koka odkąd ścięłam włosy. eeem. nie wiem co jeszcze.. w zasadzie to nic się nie dzieje.. mi przynajmniej tak się wydaje.. każdy dzień mija identycznie..

w sumie piątek był inny. zaspałam. to było fajne. zaspać mając na 13.10. a tak po za tym co do piątków. to brakuje mi młodzieżówek. nie wiem po co oni tak zrobili.. szkoda.. no ale cóż. mam nadzieję, ze szybko to minie. i na nowo będzie można chodzić.. a jak na razie nie pozostaje nic innego jak ubolewać..

chciałabym śnieg. tak żeby było biało.. ale nooo. problem w tym że nie mam butów zimowych. nie mam ich.. i to jest takie denerwujące.. tyle się schodzić i to wszystko na nic..

o dziwo robię codziennie brzuszki i się rozciągam. tylko jeden raz mi się zdarzyło, że nie zrobiłam. i to jest dziwne.. no ale w sumie fajnie tak.. przynajmniej coś robię.. a nie tylko grzeję tyłek..

Chciałabym Ci dać wszystko co mam. Żyć z Tobą i dla Ciebie. tak właśnie jest. bo ja kocham Cię... wiesz.?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz