czwartek, 22 grudnia 2011

Nicest thing

no i jest już śnieg. nareszcie. łyso było bez niego. jest jaki jest. ale już czuć przynajmniej choć troszkę zimę. no ale to nie zmienia faktu, że chciałabym go więcej. zachłanna. ale kocham śnieg.. i przez śnieg noc wydaje się jaśniejsza.

jutro wigilia.. nie ogarniam tego wszystkiego.. jakaś masakra.. no ale cóż. przecież czasu nie zatrzymam.. ale z litości mógłby lecieć wolniej.. jak sobie pomyślę o tym wszystkim to mnie normalnie trafia.. za szybko, za dużo i za mało..

nie rozumiem nic. i nie jestem tego w stanie pojąć.. dobić przecież jest tak łatwo wystarczy kilka słów i jeno zachowanie. nie wiem jak to jest.. chyba wszystko po prostu opiera się na wodzie i płynie do naczyń. dmuchając robi się bańka mydlana. nie ważne czy duża czy mała..ulotna, delikatna a czasem nawet kolorowa. później pęka w powietrzu albo osiada na ziemi bo przyciąga ją grawitacja. po czym nieuchronnie znika i jak by jej nigdy nie było.. ale zostaje wspomnienie..

nie widziałam nigdy spadającej gwiazdy, ale czy zdążyłabym wypowiedzieć życzenie.? i czy w ogóle się w to wierzy.. może dzięki tej wierze spełniają się najbardziej niemożliwe i wybujałe marzenia..?

Teraz w głowie mam milion tych gwiazd, które świecą tylko dla Ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz