poniedziałek, 20 lutego 2012

Somebody that I used to know

to tak do poprzedniej notki; po labie był mały przypał. taki ciut ciut. ale mimo wszystko było zajebiście.

nie mam siły. wymiękam. tak to już połowa ferii.. a ja sobie dziś wymyśliłam testowanie strony z darmowymi listami. napisałam jeden, ale się skasował. a że jestem uparta więc napisałam drugi, ciut różniący się od poprzedniego. ale ten przynajmniej oczekuje na wysłanie.

dziś jest na styl Alicji w Krainie Czarów.
nie wiem czy to już pisałam ale nawet chociażby to się powtórzę, że lubię chodzić do dziadków. lubię tam pić herbatę a dziś było wyjątkowo ciepło a do tego smacznie. ale i tak mnie nosi na sałatkę z zupek chińskich. podejrzewam, że zachciankę zaspokoję w tym tygodniu.

nieogar. lenistwo. filmy. piżama. spanie ile się podoba. obiady nawet smaczne. książki. jeszcze raz filmy. i jeszcze dużo innych bardziej przyziemnych rzeczy, jak i tych bardziej wybujałych na styl daydreams and dreams. ostatnio nawet ich sporo. przeróżnych. ale i tych, które zaciekawiają mnie w 100%. a to rzadkość.



Koło mnie nadal jest miejsce wolne. Wolne jak wolne, bo zarezerwowane dla Ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz