sobota, 13 sierpnia 2011

Hometown Glory

ostatnia notka byłam że wyjeżdżam na jakieś zadupie. no i tak w sumie było. ale było też fioletowo. inaczej. ukraińsko. a przede wszystkim fajnie. i zakochałam się tam w takim małym szkrabie. był taki uroczy, i mówił że mnie kocha. wiem, że zapomni o mnie. a nie prędko nadarzy się okazja, żeby znowu się z nim widzieć. ale był taki cudny. Patryk. ja na pewno o Nim nie zapomnę. czy ja już mówiłam, że kocham dzieci. i że chcę synka?

wczoraj. co prawda spóźnione. ale przecież nie o to chodzi. u Kingi było tak w miarę. stwierdzam, że Emilka tak jakoś tam mi nie pasuje. nie pasuje mi to, że między nią a Kingą jest tak bliskie pokrewieństwo. że są siostrami. i jednak nie lubię owocowych herbat. one nie są dla mnie,. nie wiem czy je słodzić czy nie, nie słodzone nie są słodkie i nie mają tego właśnie smaku a słodzone są okropne. czyli nie będę pić ich wcale. i tak będzie najlepiej. za to kawę lubię. nie ważne jaką, bo i tak lubię.

milczenie to nie była najlepsza rzecz. męczyło mnie to. i w tedy, i teraz tego nie rozumiem. i raczej nie zrozumiem. to było dziwne. i nie było moje. bo po prostu wiedziałam, że musiałam trzymać język za zębami. wiele nie przyjemnych rzeczy. ale... skończony matoł by wiedział. i mi powiedział. tak skończony matoł właśnie. a sama była nie dorobiona. to jest takie głupie i dziwne. nie lubię tego. i nie chcę więcej.

ponoć stęskniłaś się za notkami. poświęcam się. i nie oglądam kolejnego odcinka chirurgów. ale to dobrze.  bo jakoś tak nie mogłam się zmotywować a Ty mi pomogłaś. a odcinek mi nie ucieknie. ale co jak co to ich kocham. tak jak i "ostatni wykład" a teraz zaczęłam moją miłość do "magiczna chwila" mam nadzieję że druga połowa książki będzie równie interesująca. czyli jestem w połowie miłości do niej. trzymam Cię za wszystko, że mnie przytulisz. co prawda za kilka/ kilkanaście godzin. ale trzymam. i nie puszczę dopóki tego nie zrobisz. ciągle jak chcemy iść na przekaźnik to jest brzydka pogoda. coś nie mamy szczęścia. a ładnie jest w tedy kiedy wcale o tym nie myślimy. ale tak bardzo pragnę usiąść sobie na kocu. i nic a nic nie robić i mieć wszystko gdzieś. a może i nawet mieć głupawkę. bo lubię gdy ją masz. lubię jak się śmiejesz. kiedy wpadniesz znowu do mnie na noc?

dziś nie biegałam. a byłby to już trzeci dzień. z Mariolką tak dobrze się biega. tylko dużo się gada. a i szybciej się męczy. mam zakwasy. w sumie to do przed wczoraj zapomniałam jak to boli. i jak śmiesznie się w tedy chodzi. mam nadzieję, że już mi przejdą i będziemy dalej biegać.

niedziela. być może baseny. bo ta mała biedulka coś choruje. uszy ją bolą i kaszle. gardło chyba też ją boli i ma katar. do tego skakała po ścianach i palec ją boli. może na niedziele już jej się polepszy. na szczęście nie będziemy spać pod namiotami. nie opisana radość. bo bardzo mi się to nie spodobało. ogólnie pomysł ok. ale nie na ten weekend.
 
- My nie mamy być prawdziwi- powiedział pluszowy konik- Ale możemy się tacy stać. Kiedy jakieś dziecko kocha Cię przez długi, długi czas, nie tylko się Tobą bawi, ale naprawdę Cię kocha, wtedy stajesz się prawdziwy.
- Czy to boli?- zapytał królik.
-Czasami tak- odparł pluszowy konik, bo zawsze mówił prawdę- Ale kiedy jesteś prawdziwy, ten ból Ci nie przeszkadza.
Margery Williams, Aksamitny królik



Nie ważne co napiszę, bo to nie słowa są najważniejsze. Ja to czuję i to płynie ode mnie... a teraz chodź... przytul mnie jeszcze raz. tak cudownie czuć Cię przy sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz