wtorek, 4 października 2011

Love your love the most

wczoraj tak narzekałam. a dziś mi jest głupio. dziś to ja przeszłam i Cię nie zauważyłam. na szczęście Ty na jednym z kolejnych przystanków, przyszedłeś. za to dziękuję. bo przecież nie musiałeś. zrobiło mi się tak miło. i się tego nie spodziewałam. zaskoczyło mnie to. ale w bardzo pozytywnym znaczeniu. na samą myśl się uśmiecham. i dało to mi energię na cały dzień.

nie lubię miejsc publicznych. nie lubię tego że trzeba patrzyć na ludzi, żeby ich zauważyć, powiedzieć dzień dobry. w tedy zawsze się zawieszam i idę w takiej jakby nie całkiem przezroczystej bańce. nie całkiem, bo przecież mogłabym przez nią spojrzeć. ale zwyczajnie tego nie lubię. chyba bym się spaliła ze wstydu jak bym złapała wzrok jakiejś nieznajomej osoby. po prostu tak mam. i coraz częściej ostatnio mi się to zdarza, że tyle osób zwyczajnie nie widzę. może to dlatego, że myślami jestem gdzieś indziej. nie wiem. po prostu tak mam. a pasowało by się tego oduczyć. patrzenia w podłogę, w pustą przestrzeń, a przecież tak jest wygodniej, czyż nie? boję się wzroku i spojrzeń ludzi.

nie ogarniam, i łaciny i chemii. reszta być może będzie ok. no ale.. będę prosić Górka żeby jakoś choć trochę mi wytłumaczył. mam nadzieję że choć trochę pojmę. choć będzie ciężko. no ale cóż. jak nie to faja i ciul. przecież nie pierwsza i nie ostatnia a to tylko kartkówka.

mam już numer. więc mogę dzwonić. księżyc też mi sprzyja. no to do roboty, czas na małą zmianę. małą jak małą. mam nadzieję. że to będzie odpowiednie posunięcie. mam nadzieję że będę w pełni zadowolona. wiem że będzie mi żal. chcę się zobaczyć już w krótkich włosach. nie chcę widzieć jak się ścinają. ale nie wiem czy się wytrzymam i czy się nie oprę by spojrzeć. mam nadzieję że nie. ojeeeej. to jest masakra.


dziś będą dwa cytaty...:

Kto nie umie przysiąść na progu chwili, puszczając całą przeszłość w niepamięć, kto nie jest zdolny trwać w miejscu jak bogini zwycięstwa, nie doznając zawrotu głowy ani lęku, ten nigdy nie dowie się, czym jest szczęście.
— Fryderyk Nietzsche
O pożytkach i szkodliwości historii dla życia


– Tak więc zostaliście bez pociechy duchowej? 
– Jest wódka. 
— Andrzej Sapkowski
Boży bojownicy


  teraz idę do Tadzia i wreszcie muszę zabrać się za książkę od Zawała. aha.. jeszcze fiszki.(!)



Czy Ty dalej masz moje skrzydło nadziei.? Czy nie chcesz żeby odfrunęła.? Ja go nie mam, więc nadzieja na razie z mojego serca nie odleci. Nie ma jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz