poniedziałek, 17 grudnia 2012

I'll eat you up

po Magórach. bardzo mi się podobało. chciałabym tak częściej. można pić, śmiać się, grać, po prostu robić co się chce. trochę wczoraj ciężko było tam wyjść. jeszcze po drodze zgubiłam okulary. w nagrodę dostałam białego Michałka. schodzi się już lepiej. dużo śniegu. aniołek. śmieszne zdjęcia. wszystko było mega...
koty. ♥

w sumie to dawno jako tako mnie tu nie było... już w sumie po jutrze do Anglii, zważając na to, że jest po pierwszej. ni jestem jeszcze nic spakowana. nie wiem co mam wziąć. biorę blok A3. mam nadzieję, że uda mi się tam porysować. trzeba jakoś coś wreszcie zacząć robić. choć nie ukrywam, że bardzo mi się nie chce. zostawiam tu wszystkich. a szykowałby się taki zajebisty sylwester. eeeem. ciekawe jak to tam będzie. jak będzie wyglądała Wigilia, jak sylwester... ciekawe czy będę mieć robotę.. pasowało by trochę zarobić.. trochę boję się tam lecieć...

w tygodniu byłam do szczepienia. mam nadzieję, że już nigdy w życiu nie będę musiała się na nic szczepić. skończyło się to wreszcie. już nie będzie bolącej i spuchniętej łapy. na szczęście... 

intrygujący jest Hieronim Bosch. jak dla mnie człowiek genialny. to co stworzył to coś wielce niesamowitego..

mama była trochę zła. em. mówiła, że już myślała, że ktoś mnie porwał, zabił albo coś się ze mną stało. no. tak, że tego. trochę się martwi.. że tam po prostu zasięgu nie było.. ale już nic. już jest ok...

pachnę Magórami...


Książe na białym rumaku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz