poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Strawberry Fields Forever

kolejne święta już minęły.. w sumie jeszcze nie do końca. ale czuję się jak bym w ogóle świąt nie miała. więc jeden dzień w tą czy tamtą.. nie robi znacznej różnicy.. a we wtorek na placki.. w te święta jedzenia pod dostatkiem. w sumie aż za dużo. nie możliwością jest by wszystko zjeść co się chce. jedynie oczy jedzą a żołądek z utęsknieniem i zazdrością woła ale już nic więcej nie może zmieścić.

jutro szykuje się zabawa. zobaczymy jak będzie. jak na razie nie mam butów... czy będę mieć.? kuuurczę. nie fajnie, nie fajnie. te buty muszą być. inne się nie nadają. nie wiem jak to zrobię. nie wiem. ale...
ale może nie skończę..

Amelcia dostała rybkę. dużo uciechy. nawet z tego że "sra" do akwarium. Marcela zrobiła jej nie mały prezent. jak by miała rybka zdechnąć to w sumie Melek w miarę jest na to nastawiona. mówiła, że jak zdechnie to włoży ją do pudełka od zapałek i zakopie. tak że jest ok. rybka fajna rzecz. wisienka.

nie. to wcale nie znaczy, że ja nie kocham. bo to nie tak. wystarcza sił tylko na uśmiech na nic więcej. nawet przy słowie "hej" zaczynam się gubić. i plątać. z resztą na dzień dzisiejszy wydaje mi się to wszystko bez sensu. nie wiem jak by to mogło być inaczej. nie mówię, że nie chciałabym. ale nie mogę wyobrazić sobie tego wszystkiego, gdyby było inaczej. obecnie brak czasu. szkoła. sprzątanie i niedziela. brak czasu, szkoła, sprzątanie i niedziela. i tak w kółko. nie wiem czy coś się zmieni. a może już się zmieniło. wszystko się zmienia. nie wiem jak mogłabym to ogólnie objąć. nie wiem.

mimo... mimo tego.. mimo tego wszystkiego.
nad wyraz dobry humor.

nie moja wina, że lubię tańczyć w samej bieliźnie gdy jestem sama w domu. lubię głośną muzykę. nic tak mnie nie relaksuje... lubię wystukiwać rytm. i w takt kiwać głową. lubię chudość i kościstość. nawet tą do przesady. lubię słuchać jednej piosenki 10 razy pod rząd. lubię rozmawiać.. ale nie tak krótko. lubię zdjęcia. lubię małe dzieci. lubię czytać do późna. luuuubię czekoladę tą pełno mleczną. lubię się wygłupiać dla siebie. lubię kooooty.! nie moja wina, że...

no nie mogę się zebrać. jutro.. ja na prawdę chcę te buty.. w głowie mówię sobie, że muszę je mieć na jutro.. nie wiem czy nie pójdę jutro w kozakach. bo chyba nie mam innego wyjścia. śnieg po prostu zaskakuje. więc w sumie będę mieć trzy pary butów. zobaczymy.. od rana ogarnianie. no i śmingus dyngus. kiedy ja się wyśpię.?


niewinne kocham Cię nadal ukrywa mi się w głowie. i od czasy do czasu puka do serca ponieważ pragnie łezki w oku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz