środa, 16 listopada 2011

Down

ja chcę zostać w łóżku. chcę spać ile tylko zdołam. chcę poleżeć. by nie mówić każdego kolejnego dnia: kurwa. i może to idiotyczne. i na prawdę nie odzwierciedla tego. no ale. ja bym chciała. chciałabym wreszcie zanurzyć się w Twoich ramionach. i może to nigdy nie nadejdzie. może mi się zdaje, może. może po prostu mnie unikasz. nie wiem. dziwne jest to wszystko.

a co gdyby Czerwony Kapturek zakochał się w Wilku? czy pozwoliłby zjeść swoją babcię. a może sam by go karmił czym by sobie tylko Wilk zażyczył. a może gdyby tak zrobić parę z Kubusia i Prosiaczka. przecież to najlepsi przyjaciele. może Prosiaczek jest facetem. nie wiem? ale czy komuś to przeszkadza.?

dawno nie siedziałam na biurku przy oknie. ale za niedługo zacznie się zima, więc i to przyjdzie z czasem. a śnieg w tedy będzie padał na zmarzniętą ulicę. dziś spadły pierwsze płatki. które utrzymują się tylko chwilkę. lecz schładzają ziemię. mimo że są takie małe i niepozorne. spadają i przygotowują na zupełne pokrycie śnieżnym puchem..

dlaczego nie jest jak kiedyś? a może nigdy nie było tak jak trzeba. pamiętam jak kiedyś mama robiła mi kolację. i powiedziałam jej, że nie chcę z tym chlebem. że chciałabym z innym. za to dostałam karę i mama mnie uderzyła. to jest tylko taki przebłysk w głowie. nie mam pojęcie ile mogłabym mieć lat. ale w mojej pamięci utknęło to, że blat był na wysokości moich oczu a mama była duża. w tedy mama się chyba rozpłakała.. w tedy nie wiedziałam co zrobiłam źle. dziś już wiem, że to była reakcja na to że mama chciała by mi dać wszystko a tak naprawdę sama często nie jadła. a ja jeszcze wybrzydzałam.. ktoś pomyśli wstrętny bachor. ale jak dziecko nawet nie sięgające głową na blat może to zrozumieć?

nadal jest mi zimno. spać mi się chcę. i to właściwie nie teraz. tylko rano. rano jest najgorzej. a wcale nie wstaje nie wiadomo jak wcześnie.

mam ogromną ochotę na kawę mrożoną. a 19 minie miesiąc odkąd nie miałam czekolady w ustach. już mi cieknie ślinka. czekolada jest moją towarzyszką. mimo tego, że nie raz ją opuszczam. ale to jest właśnie to towarzystwo które źle wpływa. ale tak bardzo chciałabym już poczuć jej smak. tymczasem mam tylko jej zapach i wyobrażam sobie jej smak..

czasem lubię obliczyć sumę którą mogę wydać. i stracić te pieniądze na coś zupełnie nie potrzebnego. bo przecież są to 'grosze'. tylko najczęściej kupuję w tedy jedzenie. powiedzmy że to uzależnienie od jedzenia. jem dla zasady. jem bo lubię i mi się to podoba. ale później jem i grubnę. później nie jem wcale. nie jem a tylko patrzę na jedzenie. taka właśnie jestem.. 

Kiedyś to wszystko i tak się skończy. I może jest, jak jest, bo ogranicza nas strach przed nadejściem finału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz