niedziela, 18 września 2011

Set fire to the rain

ojeeeej. męczący dzisiejszy dzień. jutro już tylko się douczyć. i powinno być dobrze. dzisiaj sobie jeszcze chcę poczytać wiec muszę się w miarę streszczać z notką.

śniło mi się, że miała przebrać się za różową panterę. dosyć śmieszny sen. tak dobrze się spało. mimo tego że rano było tak zimno to mi się podobał cieplusi kocyk. to wyludnienie w niedzielę o 7.30 na ulicach jest przerażające. a zarazem takie fajne. pan który wymachiwał rękami, przeszedł o dziwo spokojnie. legalne przeglądanie wystawy z sukniami ślubnymi mi się podobało. nikt przynajmniej nie patrzył. fajnie jest iść gdy jest taka cisza i zapomnienie w mieście.

jutro wreszcie muszę iść do tej głupiej biblioteki i zapłacić karę jak sobie pomyślę o wf. to już mi się odechciewa. ale dziś jak o jednej kawie jestem to i tak zaskakująco w miarę się czuję. jedynie co to mnie trochę głowa pobolewa.

ale mnie naszło na śnieg. na białą ulicę. mróz. i białe drzewa i wszystko białe. lubię zimę. mam nadzieję że w tym roku będzie można nazwać ten okres zimą. jak na razie ranki i wieczory są zimne. po południa są ładne. choć nie wiem jak było dzisiaj. po 9 było jeszcze chłodno. ale podoba mi się to. chcę jesieni. złotej, polskiej jesieni. to jest piękne. a w zimie. chcę herbatę z cytryną i siedzieć na biurku przy oknie owinięta w koc. ooojeeeej. rozmarzyłam się.

a tak mi się przypomniało właśnie to co pisałyśmy. tam był śnieg. i On, i Ona. w najbliższym czasie muszę sobie to przeczytać. i może wena przyjdzie jakaś.

Mam dwa mózgi. Nowoczesny i staroświecki. Nowoczesny szanuje twoją wolność, upaja się tolerancją, wykazuje zrozumienie. Staroświecki chce mieć cię na wyłączność, nie ma zamiaru się z nikim dzielić, podskakuje przy każdym niespodziewanym telefonie, wpada w popłoch na widok tajemniczego rachunku z restauracji, posępnieje kiedy poczuje na tobie jakiś nowy zapach, drży, kiedy zaczynasz dbać o kondycję albo kupujesz nowe ubrania, nabiera podejrzeń, kiedy uśmiechasz się przez sen, czuje żądzę mordu na samą myśl, że obejmuję cię inna kobieta, że czyjeś ramiona splatają się na twojej szyi, że czyjeś uda rozchylają się pod tobą...
  Éric-Emmanuel Schmitt
Małe zbrodnie małżeńskie



Jeśli wiecie, powiedzcie mi jak jest... Chciałabym wiedzieć. 
Nadzieja wciąż powiewa na wietrze i czeka aż zastąpi ją pewność razem z miłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz