środa, 27 lipca 2011

falling awake

ojeeej. jutro pasuje też wstać. trochę  porysowałam. bo wpisywałam się Justynce do pamiętnika słuchając na okrągło rehab. i jakoś tak mi się nastrój udzielił. i jakoś tak mi lepiej się zrobiło. chyba wyszło nie najgorzej. oby tylko się cieszyła i żeby jej się podobało to będzie good. mam ochotę na rysowanie. tylko czegoś konkretnego. czegoś do kolekcji. dawno tego nie robiłam. i zatęskniłam. czyli jutro wieczór na nowo odkrywam ołówki.

mam słuchawki na uszach i wciąż mam zwidy, że ktoś coś do mnie mówi. a przecież wszyscy śpią. słucham piosenek a wydaje mi się, że mama coś gada albo jakieś inne głosy. już chyba mam urojenia.

Damien Rice ma fajne teksty piosenek. takie noo. spodobały mi się. a z resztą ostatnio jest faza na parę piosenek. mogłabym słuchać je w kółko. ale podejrzewam, że za starymi, starymi wkrótce zatęsknię a te obecne dołączą do nich.

jutro najpierw do szpitala. a później znowu będzie męczarnia i katusze. nie dla mnie ale będą. ja chcę jakiś łańcuszek i kolczyki. nie mogę zapomnieć jutro o butach. dzisiejszy nabytek. lakier, kolczyki i bluzka. z lakieru i kolczyków wybitnie się cieszę.

czas tak szybko leci. powtarzam to już któryś raz. ale nie mogę w to uwierzyć. to co było chociażby rok temu wydaje mi się jak by to było wczoraj. tak, że z wczoraj mam dużo wspomnień. wczoraj było takie długie a za razem krótkie. wczoraj już minęło. ale czeka mnie jeszcze całe jutro.

i co z tego, że czasem ktoś mnie przeraża. i wcale na niego nie mam ochoty. czasem po prostu ktoś się napatoczy. no i nic nie pozostaje jak po prostu iść obok niego. jakoś tak dziwnie. niby kawały o żydach niby śmiech z głupich zabaw. ale przecież to nawet nie jest takie zabawne. a z resztą co mnie to? nie moja sprawa. nie mój interes. mam swoje życie. prawda? ograniczone ale wciąż je mam. a to jak się potoczy nie zależy tylko ode mnie. ale dziś cieszę się, że żyję. że mogę iść na pielgrzymkę.(!)

Moje myśli są wypalone ogniem Twej miłości. Proszę, nie gaś tego pożaru i pozwól mi płonąć, się żarzyć... aż sama kiedyś zgasnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz