niedziela, 20 lutego 2011

jednak

śnieg spadł. dziś się nie wyspałam, ani nie pouczyłam. kuzyn przyszedł do mnie na pół dnia. a nawet więcej. i nie miałam kiedy się pouczyć. zrobię to jutro. wczoraj byłyśmy u Pjorusia. no choruje choruje jeszcze. ale jutro idzie z Nami do kościoła. i w pon. idzie do szkoły. czyli już zdrowieje.. a mnie zaczyna gardło boleć, i ucho mnie pobolewa. no ale cóż. jakoś przeżyję.

opadam z sił. jestem jakaś, taka zmęczona. ale no. za chwilkę idę do spania to sobie choć trochę odpocznę. a jutro tak bardzo bym chciała się pouczyć. wiem że muszę to zrobić. ale całkiem możliwe jest że jak przyjdę z kościoła to pójdę spać.

wczoraj szłyśmy z młodzieżówki na nogach. z Zawadą. oj były przeróżne rozkminy. śmieszne rozkminy. pierwsza młodzieżówka od dłuższego czasu. (dowiedziałam się od Edyty, znaczy sama powiedziała. pierwsza od 9 tygodni) ale tak się cieszę, że już młodzieżówki wróciły. czuję się lepiej. tak jak by coś ze mnie spłynęło. lubię sobie posiedzieć i pomyśleć. tak po prostu tam być.

a jak odprowadziłam Edytę i jak się rozstawałyśmy. tak dokładnie poczułam Twój smak. to było takie cudowne. bo tak bardzo za Tobą tęsknię. tak bardzo bym chciała, żeby to wszystko nie było w mojej głowie. tylko żebyś naprawdę był obok mnie.

dziękuję Edyta za wczorajszą rozmowę. tak bardzo podniosła mnie na duchu. i mimo wszystkiego trzeba po prostu być i to nie tak od niechcenia. tylko po prostu być nawet jeśli tylko dla siebie. i dla marzeń. których nikt nie może nam skraść.

Czy to wszystko żyje w Twojej głowie? Czy jeszcze czujesz tą piękną woń nadziei tak jak ja? I może nie świadomie ale gdy się patrzysz na mnie tymi Twoimi oczami, pozwalasz mi Cię kochać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz