wtorek, 1 lutego 2011

nie

muszę zacząć coś robić. popadam w obłęd. im dłużej nie biorę się za naukę. tym bardziej wiem, że tego nie zrobię. jestem okropna. nie wiem gdzie posiałam mój bilet miesięczny. i ten głupi film. one zawsze kończą się szczęśliwie, ale oglądnęłam go do końca.. jestem taka zła na siebie. rozbiłam termometr. wszystkiego mi się odechciewa. wiem, że zrobiłam źle. i tego już się nie cofnie. popełniam tyle drobnych błędów. nie wiem jak sobie z tym poradzić. gdzieś w mojej głowie są myśli, że wkrótce popełnię jakiś duży błąd. nie wiem co to będzie i nie chce widzieć. nie chcę się nawet domyślać. cały czas dręczą mnie wyrzuty sumienia. przeczytałam całe "Zaćmienie". przeleżałam dzisiaj cały dzień w łóżku. a wiem, że mogłam w tym czasie jak nic nie robiłam zrobić coś co by później jakoś mnie wspomogło. może powinnam wyjechać do babci? nie wiem. wciąż biję się z myślami. aż staje się to nudne ale zbyt realne, żeby przestać. jak na razie wiem, że mama nigdzie mnie nie puści. bo jestem chora. być może. i prawie w ogóle tego nie czuję. nie czuję bo o tym wcale nie myślę. jedynie cholerny termometr cały czas wylicza moją temperaturę. nawet nie mam ochoty zażywać lekarstw, bo po co. "choroba" mi nie przeszkadza a przecież tyle innych ludzi nie może dojść do zdrowia. chciałabym chorować tak, żeby kogoś to uchroniło. żeby ten ktoś się nie męczył. ja mogę. dla mnie to nie problem. bo naprawdę tego nie odczuwam. mogę chorować, bo wiem, że jak na razie stać mnie na leki. innych nie stać. jednak gdybym mogła zabrać komuś chorobę i ten ktoś miałby być zdrowy, bez wahania bym to zrobiła. jakoś bym dała radę.

teraz jestem zła na siebie, zła, że nie pomyślę zanim coś zrobię. i chyba już się nie zmienię. choć tak mocno próbuję. nic mi się nie udaje.. tylko wmawiam sobie, że choć trochę się zmieniłam. jak się zmieniłam? jaka we mnie zaszła zmiana.? żadna. może z wyjątkiem wieku. ale on tu przecież nie ma znaczenia. bo czas i tak płynie. przecież nikt nie jest w stanie go zatrzymać. ale czy bym chciała? może i tak, gdybym mogła zatrzymać w tym momencie czas, gdy byłbyś obok mnie. Ty i wszyscy Ci na których mi zależy. jeśli by miał się zatrzymać to żebyście byli obok mnie. czy miałoby to jakieś znaczenie? naprawdę nie wiem. nie wiem już nic. nie jestem wciąż sobie odpowiadać na nękające mnie pytania. mógłby ktoś to zrobić za mnie. ale to by było zwalanie brudnej roboty na kogoś kto na to nie zasłużył... nie to nie byłby dobry pomysł. bo przecież ja sama powinnam stawić temu czoła. chociaż nie ukrywam, że było by lepiej wykrzyczeć te wszystkie pytania głośno. i zaczekać w kącie aż ktoś podejdzie i mi opowie. opowie jak żyć. ale to by było moje tchórzostwo. a może ja jestem tchórzem? bo przecież mogłabym już dawno odpowiedzieć sobie na tyle pytań. zrozumieć tak wiele i zacząć zmieniać. już nawet nie jestem pewna tego czy kiedyś próbowałam się zmienić. i się powtórzę. niczego nie jestem pewna jak mojej miłości do Ciebie. niczego innego tak nie jestem pewna. nawet siebie. bo przecież życie to nie bajka i czasem głupi termometr może tyle zadać pytań. to on jest tym który na mnie je zrzuca. i znów próbuję zrzucić winę na kogoś innego. po prostu może nie umiem się przyznać, że to moja wina. że odpowiadam za wszystko. za wszystkie błędy jakie popełniam. za najdrobniejsze grzeszki. za to, że cały dzień chodziłam w piżamie. za to wszystko. i powinnam obwiniać tylko siebie a nie szukać w innych złego. dlaczego taka jestem?

i nie powinnam już nigdy brać termometru do dłoni. ale pewnie to zrobię. powinnam stłuc mój ulubiony kubek i wyrzucić go do kosza. tak ten niebieski bez ucha. powinnam go stłuc niby niechcący. ale jednak powinnam to zrobić. ale czy to zrobię. nie wiem..

i próbuję oddychać głęboko. i nie wpaść w... nie wiem jak to nazwać. ale oczy nasiąkają mi już łzami. czuję się tak okropnie. głowa mi pęka. nie wiem co myśleć. naprawdę nie wiem. i chyba po raz kolejny się zgubiłam, gdzieś zbłądziłam. i nawet nie wiem dlaczego tak się czuję. ale czy poszukiwanie tej przyczyny jest dobre? a może wiem, tylko boję się przyznać. sama przed sobą.. na to składało by się tyle odpowiedzi. ale czy wszystkie byłyby poprawne? może lepiej jak będę ukrywać to przed sobą. jak dalej będę udawać, że wszystko jest ok.

Za każdym razem jak jesteś obok mnie, coś musi zatykać mi usta. Musi, bo mogłabym powiedzieć coś za dużo a później tego żałować. Wiem jedno, jeśli ktoś odetkał mi moje usta, a tym kimś byłbyś Ty powiedziałabym, że Cię kocham i nie chciałabym mówić już nic więcej. Może ta cisza opisałaby jak za Tobą tęsknię...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz