niedziela, 20 marca 2011

a jeśli..

znowu minął kolejny dzień. wszystkie dni mijają wręcz z prędkością światła. jak sobie przypomnę niektóre sceny to wydaje mi się, że to wszystko było wczoraj. za tydzień znowu sobie pomyślę, że już kolejny tydzień za mną. jutro 1 dzień wiosny. ale jakoś tak nie wiosennie. kwiatki już w sumie rosną. ale jest tak bardzo zimno.

sztuką jest, nauczyć się żyć z myślami o których najchętniej byśmy zapomnieli.

całe szczęście, że jutro dzień bez pytania. bo wczoraj i dziś nic nie zrobiłam w kierunku nauki. wczoraj zeszło bo spałam do jakiejś 11.30. później wpadła Edyta. a później Ola. miła dziewczyna. i jakoś tak zeszło a dziś znowuż po obiedzie(pysznych plackach ziemniaczanych) poszłam z Edytą do Pjotrusia oglądać potop. nawet nie trzeba tłumaczyć jak się skończyło to całe oglądanie. później na gorzkie żale. po kościele byłam jeszcze u Edyty na przepysznej herbacie. śmiałyśmy się bo pisała głupoty do Pjotrusia. i wszystko będzie na mnie. blacharo.

jak ja nienawidzę tego pochłaniacza czasu. jest to najokropniejsza rzecz jaka może być. tu jest wszystko. i to najbardziej przeraża. natłok wszystkiego sprawia, że chce się zobaczyć wszystko. obiecując sobie, że "tylko na godzinę" koniec końców siedzi się 5. i nic nie pomaga. nawet to, że chce się spać.

ostatnio zasypiam przy muzyce a komputer wyłączam dopiero jak mnie Anka obudzi. czyli koło 5. zdarzyło mi się to już nie pierwszy raz.

już naprawdę nie wiem co myśleć o chodzeniu Anki z Piotrkiem. naprawdę chciałabym, żeby była szczęśliwa. nie chcę, żeby płakała i chodziła przygnębiona. tak wiele bym chciała dla niej zrobić a wiem, że jestem bezsilna. i to chyba najbardziej mnie drażni. człowiek przeżywa wzloty i upadki. a gdy upada po raz pierwszy i tworzy się blizna chyba się najbardziej cierpi. jeśli powstaje blizna na bliźnie to jedynie może się powiększyć. jeśli będziemy uważać by nie upaść po raz kolejny, blizna ta może nawet zniknąć. gorzej jak ktoś ciągle na popycha, my wciąż się przewracamy, a rana nie chcę się zabliźnić.

Podobało mi się dziś w moim śnie, że mnie przytuliłeś. Może i tak nie typowo, ale jednak okazałeś tą uwielbianą prze ze mnie czułość.

Często chcąc przeżyć to wszystko jeszcze raz, przypominam sobie te wszystkie i każde z osobna sytuacje. Chcę wyobrazić sobie najdrobniejsze szczegóły. W tedy maluję moimi farbami a obraz powstaję za pomocą wyobraźni. Dziękuję za wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz