środa, 30 marca 2011

goodbye

czasami zwykły zapach zgaszonej zapałki może przywołać tyle wspomnieć. ten zapach kojarzy mi się ze świętem wszystkich świętych. w tedy to się gasi zapałkę bo znicz już został zapalony... i na dodatek ten piękny widok światełek. najczęściej czerwonych... to wszystko rozświetla dziś moje wspomnienia...

nie wiem. chyba przez tą siłownię boli mnie obok kolana. coś jak by mi miała kość strzelić ale w takim miejscu, że to jest nie możliwe. może mam nadwyrężyłam sobie ścięgno. zobaczymy jutro..

jednak dzisiejszy dzień nie był taki straszny jak myślałam. jakoś minął mi inaczej niż zwykle. wydało mi się, że szybciej. a co najlepsze, okazało się, że nie będziemy mieć kart. z angielskiego. Natalcia załatwiła. co nie zmienia faktu, że środy są głupie i ich nie lubię. teraz obawa o kolejny dzień czyli o jutro. może akurat nie będę pytana z fizyki i historii. jeszcze jutro PO. ojeeej. tak mi się nic nie chce. jutro idziemy wcześniej do szkoły. bo Dyśka będzie tłumaczyć Edycie chemię. Edyta jest mądra i szkoda, że jedno napisze dobrze a za chwilkę musi poprawiać następne. teraz w sumie to już ostatnia jedynka. więc może już wyjdzie na prostą...

dzisiaj po spowiedzi. nawet fajny był ksiądz. ale jakoś tak nadal nie czuję wielkiej potrzeby by znowu iść do kolejnej spowiedzi. to wszystko powtarza się. można by napisać scenariusz, który słowo w słowo się powtórzy. jest to głównie zachwianie. zachwianie w tym wszystkim.

I można snuć przypuszczenia, teorie i obmyślać plany jak będę chciała się zachować przy Tobie. To wszystko na nic, bo przecież działasz na mnie w taki sposób, że o wszystkim zapominam... Chciałabym cały czas chłonąć Cię i Twoje słowa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz