sobota, 15 stycznia 2011

intensywnie delikatny

wczoraj było ciężko zasnąć, a dzisiaj ciężko wstać. w szkole na zastępstwie na matematyce spadła na mnie zasłona. z początku nie wiedziałam co się stało. i jak już się odkryłam. wszyscy na mnie patrzyli. a ja po prostu tylko zeszyt do polskiego przepisywałam. jestem nie zadowolona z mojej średniej. i mam trzy 2 wystawione na półrocze.. to mnie trochę przeraża. więc muszę się wziąć za siebie i w nowym półroczu mieć tylko lepsze oceny.

czekając na nasz autobus(a w tym przejechały dwa nasze) staliśmy na przystanku z Glutą, Olą i Górką. Gluta pojechała najwcześniej. a Górce zwiał sprzed nosa autobus i nic mu to nie dało, że zwiał z zastępstwa za fizykę. następnie On pojechał. czekając na nasz autobus jak zwykle musiałam się zmarać. pojechałyśmy z Edytą a Piotrek został z Olą. hmm.. Piotrek chyba szedł dzisiaj z buta.

nie spałam dzisiaj po południu. więc jest to poniekąd sukces. ale zmęczenie chyba już mi się udziela. nie spałam bo musiałam sprzątać. a później na młodzieżówkę, której nie było. ale mam już następną książkę; Zaćmienie. i szkoda, że nie było. bo już mi się tęskni. bo lubię tak sobie posiedzieć w ciszy w kościele. i przede wszystkim mogę się skupić nad tym co najważniejsze. z kościoła poszłyśmy na nogach. na skrzyżowaniu moi rodzice nawet mnie nie zauważyli. i poszłam się przejść z Edytą. odprowadziłam ją. i później tak bardzo nie chciało mi się wracać do domu.

aha, jak spacerowałyśmy czekając na wiadomość, albo po  prostu na ludzi spotkałyśmy Szymona. dał mi kartkę z napisanymi własnoręcznie dwoma wierszami. tak dawno się z Nim nie widziałam. będę musiała się kiedyś do Niego wybrać. ale jeszcze nie teraz. ale chciałabym w najbliższym czasie.

Robert zauważył nas w autobusie jak "czytałyśmy" książkę. On i Ola zdali biologię. Robert po tym stwierdził, że lepiej mu się będzie uczyć systematycznie i troszkę niż później kuć to wszystko i mieć zdawkę. w sumie taka jest prawda. ale komu chce się uczyć? na pewno nie mi.

wiem, że powinnam już iść spać ale jakoś nawet nie mam siły się zebrać. i nawet książka próbuje mnie ciągnąć, lecz na nic te wysiłki. bo dalej patrzę w ten monitor. i tylko muzyka która płynie do nikąd i do mnie mnie uspokaja. i może to Ona tak mnie hipnotyzuje? i można sobie mówić, że to już ostatnia. ale to i tak nic nie daje. bo cały czas Ci się wydaje, że jej nie ma. a ona wygrywa najpiękniejsze melodie świata. i jedynie jeśli przysłuchasz się próżni. ona zaprzestaje się rozprzestrzeniać, bo wie, że to miejsce nie dla niej. wszędzie gdzie indziej zawsze powraca. i teraz Twoim zadaniem będzie usłyszeć jej melodię.

Anka coś miała dzisiaj zły humor. Okazało się, że nie idę jutro z Mariolką do sklepu. Bidulka choruje. Życzę jej zdrowia. no i szczęścia. spotkanie klasowe na szczęście nie odwołane. więc zamierzam jak najdłużej rano spać, żeby czas między wstaniem a pójściem skróciło się do minimum. więc dzisiaj już sobie trochę poczytam. w sumie nie wiem jak to wyjdzie bo moje oczy już odmawiają posłuszeństwa. 

jak ja lubię jak Ty pokazujesz swoją irytację dopiero, gdy ktoś odejdzie. Lubię jak robisz minę "ale o co chodzi?". Uwielbiam kiedy się śmiejesz i kocham się na Ciebie patrzyć. to jest silniejsze ode mnie. i czasem próbuję się nie patrzyć na Ciebie, ale gdybym tylko mogła, patrzyłabym calusieńki czas. i tak jak sobie teraz o tym myślę. to to musi wyglądać idiotycznie, jak chcę chłonąć Ciebie całego. no ale jakoś nie mogę się powstrzymać.bo to Ty mnie tak kusisz.

Tylko Ty potrafisz wywołać u mnie ten najprzyjemniejszy dreszcz, który rozchodzi się po całym moim ciele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz