środa, 12 stycznia 2011

w objęciach.

podsumowując dzisiejszy dzień miałam wielkiego pecha pod względem uszkodzeń. Dostałam piłką w głowę. a właściwie w ucho to z kolczykiem, później przecięłam się kapslem i na koniec walnęłam głową w suszarkę do rąk co jest w łazience. Ale dzień dosyć śmieszny. Jak przyszłam do domu zjadłam obiad i znów poszłam spać. to się chyba zaczyna przeradzać w rutynę. a w nocy długo nie mogę zasnąć... a teraz to tak mi się nudzi bo nie mam co czytać. znaczy się mam książki. ale jakoś nie mam na nie ochoty.

z uczenia się nici. jedyne co może zrobię to przeczytam to raz. bo nawet siły nie mam żeby tego się uczyć. a jutro spr. z PO. no ale cóż. oby nie było. na nic więcej nie można liczyć. ostatnio tak mi się nie chce uczyć. nawet książki nie otworzę.

sobota calusieńka zajęta. od 9 na sklepach z Mariolką a później z moją utęsknioną starą klasą. cieszę sie jak nie wiem, że w reszcie wszystkich (no prawie) zobaczę. tak dawno się nie widzieliśmy.

ojejku. dziś taka krótka notka. no ale chyba jakoś nie mam weny żeby dużo pisać a po za tym już pół godziny temu mi mówiono żebym zeszła już z komputera... 

A wczoraj wychwyciłam Twoje ukradkowe spojrzenia i jakoś tak prawie słabo mi się zrobiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz