wtorek, 18 stycznia 2011

pięć tysięcy.

no i zjadłam. nie potrafię nie jeść wieczorem. i przyszła dziesiąta a ja o kur**. i nie wytrzymałam i zjadłam w niedługim odstępie czasu po dodaniu notki. nie mam silnej woli. i to mnie przeraża. ale czekolady nie jadałam. robię sobie chwilową przerwę

ja tak bardzo lubię oglądać zdjęcia małych dzieci. jedni mówią, że to mój fetysz. inni że będę pedofilem.. ale ja nie mogę się oprzeć tak słodko wyglądającym małym stópkom i rączkom. i aż chciało by się dotknąć tak małego i kruchego ciałka które jest uzależnione od swoich rodziców...

jutro ten cholerny spr. boję się, że znowu źle napiszę. dzisiaj jeszcze się trochę pouczę. i jutro na polskim. dzisiaj nie wiem jak długo. bo powoli usypiam. to jest okropne. i okropna jestem ja. bo tak mało śpię. ale chyba nic już na to nie poradzę. po prostu nie lubię kłaść się spać tak wcześnie. czasami to byłaby jawna strata czasu. co innego poleżeć sobie od niechcenia. ale nawet tego ostatnio mi się nie chce. i niby wiem, że powinnam się już położyć. ale zawsze przeciągam..

jutro z Mariolką na zakupy. w środę skrócone. lekcje. jak ja się cieszę. jak Piotrek mi powiedział to tak jak by zdjęto jakiś ciężar ze mnie. nie powiem. przyjemne to było.

i sprawiedliwość bywa nie sprawiedliwa podsycana zwykłymi słowami. jedyne co mi się zrobiło to bardzo przykro. szkoda nawet wspominać tutaj o tym. po prostu w życiu tak bywa. jak powiesz nie, to maja Ciebie gdzieś...

dzisiaj zatęskniłam za piłką ręczną. tyle miłych wspomnień z tym się wiąże. i nawet te bolesne. gdy ledwo co zeszłam z boiska. i wiem, że nie powinnam była tego robić. teraz to wiem. jak ja bym chciała tak po prostu się pomęczyć, pobiegać, porzucać piłką. i jeszcze obozy, wyjazdy, mecze i to wszystko. oj, niezapomniane wspomnienia. chciałabym trenować dla samej siebie. więcej się ruszać.

wczoraj jak gadałam z Arturem uświadomiłam sobie, że tak naprawdę po LO ja nie będę miała nic. no może większą wiedzę z angielskiego. ale tak ciężko mi idzie. co prawda dwója z plusem. to prawie jak trója z minusem. ale polski? historia? nigdy z tego dobra nie byłam i nigdy mnie to nie ciekawiło. szkoda, że w sączu nie ma jakiegoś dobrego technika. tzn. jakiegoś projektanta albo coś. czegoś z rysunkiem. bym miała zawodowe przedmioty. no ale co mi z tego gdybania. nic a nic. i tak się cieszę, że trafiłam jak trafiłam, bo mogło by być znacznie gorzej.

dałam do podpisania mamie moje marne oceny. a mogłam bardziej się postarać. i najbardziej denerwuje mnie ta 2 z geografii. bo nie powinno jej tam być. mam nadzieję, że ktoś to załatwi bo tak nie powinno się robić. nawet bym nie pomyślała, że ona zrobi nam spr. bo ani słowa nie było na ten temat powiedzianego. i większość klasy napisała nie najlepiej.. 

dzisiaj na religii fajnie się słuchało tego wykładu(?) i nie chodzi o to o jakiej tematyce on był tylko w jaki sposób został ten temat przekazany. mam nadzieję, że jeszcze to skończymy.. bo naprawdę mnie zaciekawiło.

czasami nie wiem co się ze mną dzieje. tracę kontrolę nad wszystkim. i niby ze wszystkich sił staram się chwycić chociaż grudki ziemi, a tak naprawdę na samiuśkim początku się poddaję. czasami nawet odrzucam pomocną dłoń. twierdząc, że sobie poradzę. nie. nigdy sama sobie nie dam rady. i to będzie wracać wciąż i wciąż. i nie powinnam unikać "siebie". Powinnam myśleć o tym co zrobiłam źle... teraz nie mam czasu na nic. i nic mi się nie chce. ale czy ja się już poddałam?

Wiesz? Nikt nie potrafi tak dotykać moich dłoni. Nikt nie jest w stanie Cię zastąpić albo odgonić Cię z moich myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz