niedziela, 16 stycznia 2011

po części.

dzisiaj się wyspałam aż do 12. gdyby nie mama spałabym dalej. jak się mnie zapytała czy wiem która godzina myślałam, że koło 10. tak mi się dobrze spało.

dzisiaj dość przyjemny dzień. bo praktycznie zaraz po obiedzie zaczęłam się zbierać na spotkanie klasowe. było o 16. mimo, że tak mało nas było, było tak fajnie. najpierw poszliśmy do hasira. i tam Artur i Basia zjedli kanapki. później jak Beata przyszła poszliśmy do koktajlbaru. a w tym czasie Beata i Basia poszły do domu Basiu po coś. i jak przyszły to pojechaliśmy do McDonalda. na przystanku spotkałyśmy wielkogłowego patryka, który zjadał nas swoim wzrokiem. i siedzieliśmy w mc. najdłużej. Beata miała szejka. a Artur obrzydził jej go bo powiedział, że tam jest sperma. i Beata nie chciała już pić. i wymyślili, że jak się go pije to się zapładnia. i z tego wynikło, że na sali nie będzie ostrych nożyczek i że Artur będzie musiał odgryźć pępowinę. w ogóle dużo głupot dzisiaj było powiedziane. i nie jest się w stanie wszystko zapamiętać. ale było też o byczku i cielisi. i o zalotnikach dziewczyn. i w ogóle cieszę się, że było to spotkanie. tak bardzo tęsknię za ich śmiechem, za tym, że widziałam ich teoretycznie codziennie. bo nigdy już nie będzie tak samo. a ludzi na spotkania chodzi coraz mniej.. szkoda...

skończyłam rysunek. mojego aniołka nad dzidziusiem. hmmm. poprawiłam go węglem. i wyszło jako tako. ale największy problem miałam z oczami dziecka i z nosem anioła. nie wiedziałam jak umieścić 2 skrzydło. ale na szczęście skończyłam. dawno nie rysowałam. chciałabym częściej rysować. ale nie lubię jak ktoś się patrzy jak to robię a wieczorem jak już wszyscy śpią jestem zbyt zmęczona. mam nadzieję, że jak będę miała swój pokój odnajdę w sobie siłę i w tedy będę rysować co tylko zechce. a mam już plany żeby coś i coś narysować ale nie jak "wszyscy" będą patrzyć... najbliższym planem co do rysunku jaki będę chciała spełnić w najbliższym czasie będzie narysowanie dzidziusia...

jest już trochę późno. ale jestem jeszcze na komputerze bo rodzice pojechali po babcię i dziadka. mam nadzieję, że jutro ich odwiedzę. stęskniłam się za nimi. a może przywiozą ze sobą nutkę zapachu rodziny Dworniczków? tak bardzo za Nimi wszystkimi tęsknie. z tego co dzisiaj usłyszałam stwierdzam, że w 99.9% jedziemy tam na wakacje. bardzo się cieszę. czyli ostatnie 2 tyg. wakacji już są zajęte.. a co z resztą?

nie wiem jak ja jutro wstanę. idę na 9.30. obawiam się, że będzie bardzo ciężko. a zanosi się, że nie prędko pójdę spać. z komputera mam zamiar za momencik zejść. no ale jakoś mi się nie widzi, żeby iść już spać, nie bo jakoś tak dziwnie. chyba nie zasnę dopóki rodzice nie przyjadą. tak jakoś czuję się nieswojo. tak jak bym była sama w mieszkaniu. muzyka mi idzie i jedyne co jeszcze słyszę to auta jeżdżące za oknem i od czasu do czasu brzęczenie obroży Bagry. jest ona dzisiaj już ostatni dzień. chciałabym widzieć jak się cieszy na widok babci i dziadka. i myślę, że jak jej nie będzie w domu, będzie jakoś pusto. no cóż. papużki mama z tatą już zabrali do babci do mieszkania i pusto na zamrażarce.

i przypomniało mi się jak pisaliśmy na gg. jak oczekiwałam na każdą Twoją wiadomość. w tedy wiadomości były takie długie. i chciałam chłonąć każde Twe słowo. to sprawiało mi tak wielką radość. nieopisaną. i mimo że w większości nie pamiętam o czym tam pisaliśmy, to się uśmiecham na samą myśl o tym. i mam przed oczami ile te wiadomości zajmują w oknie gg. i jak potrafiłam dziesięć razy przeczytać co napisałeś. zanim mi znowu odpisałeś. i nic innego nie robiłam tylko patrzyłam na literki które mi przesłałeś. chciałabym sobie to wszystko poczytać. ale. wszystko poszło się rybkać. komputer poszedł do naprawy i wszystko utraciłam. tak bardzo tego żałuję. bo chciałabym to wszystko jeszcze raz przeczytać.. moje domysły to nie to samo.

Moja świadomość cały czas mi mówi, że nie mogłabym tonąć w innych ustach niż Twoje. Gdybym mogła zatonąć w nich jeszcze raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz