czwartek, 6 stycznia 2011

trzech.

dzisiaj jakoś wstałam i poszłam na 9.30 do kościoła. po kościele sobie trochę leżałam i przyszedł Piotrek i Edyta. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i się pośmialiśmy. Jak poszli to zjadłam obiad i poszłam spać. Spałam coś do 20. Temp cały czas mi rośnie i boję się, że mama nie puści mnie jutro do kościoła na pierwszy piątek na młodzieżówkę. cały czas kaszlę, głowa mnie boli, katar no i ta głupia gorączka. w zasadzie nie czuję, że ją mam tylko mi jest zimno. czuję się taka zmęczona. ale i tak wafelek, batonik czy czekolada zawsze smakują świetnie.

jakoś dzisiaj weny nie mam. może przez to, że chora jestem. Amelcia też choruje, ma mniejszą temp. ale wymiotowała. teraz sobie już śpi i mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. bo w sobotę ma jechać na kulig. te dni już mi się tak mieszają. przez to że tak wolne jest. raz do szkoły a raz nie. w tedy kiedy się nie idzie to przynajmniej pospać sobie mogę.

Jej. ale dzisiaj krótko, ale nie mam sił. Idę poczytać książkę.

Wystarczy, że na mnie spojrzysz, a ja już jestem w innym świecie- w świecie marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz